"Zielone ludziki" przy granicy z Estonią. "Podeszli bardzo blisko"
Przy granicy z Estonią, po stronie Rosji, zauważono uzbrojonych w karabiny mężczyzn, którzy według ISW mogą być "zielonymi ludzikami". Eksperci twierdzą, że w ten sposób Rosja może przygotowywać się do kolejnej wojny. Do sprawy w rozmowie z rosyjskim portalem odniósł się minister obrony Estonii.
Na granicy rosyjsko - estońskiej zauważono grupę 10 uzbrojonych mężczyzn. Mieli to być wojskowi z Rosji bez żadnych identyfikatorów. Insytut Studiów nad Wojną donosił, że to tzw. "zielone ludziki", co według nich może wskazywać na przygotowania Rosji do ewentualnej przyszłej wojny. Rosja podobny manewr z "zielonymi ludzikami" zastosowała przed inwazją na Ukrainę w 2014 i 2022 roku.
Do tej sytuacji doszło w Saatse Boot, czyli na terytorium Rosji, który wcina się w terytorium Estonii. Estończycy chcąc pokonać kilometrowy odcinek musieli przejechać przez część Rosji bez zatrzymania. Nie potrzebowali wiz, bo oba kraje się dogadały. Estończycy nie mogą tam jednak np. zbierać grzybów, czy chodzić pieszo. W odpowiedzi Estonia zamknęła drogę w pobliżu przejścia granicznego.
Kreml grozi kolejnemu krajowi. Ekspert ocenia zagrożenie
- Dla nas była to sytuacja ewidentnego zagrożenia - komentował dla estońskiego portalu ERR Meelis Saarepuu, szef Biura Straży Granicznej w Południowej Prefekturze.
Teraz do sprawy odniósł się minister obrony Estonii Hanno Pevkur. - To nie nowina, że Rosja wykorzystuje swoje terytorium do różnych działań - powiedział rosyjskiemu, niezależnemu portalowi "Meduza". - Tym razem podeszli bardzo blisko granicy.
Minister dodaje, że Estonia buduje w tym rejonie nową drogę, która nie będzie przebiegać przez terytorium Rosji. To ma zapobiec ewentualnym prowokacjom. Zapytany, kim byli ci ludzie, nie odpowiada precyzyjnie.
Musielibyście zapytać Rosjan. Czy kiedykolwiek odpowiedzą na to pytanie wam lub komuś innemu? Nie, nie odpowiedzą. Mówią, że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, że robili to co zawsze. Ale my wiemy, że nie. Komunikowanie się z Rosją oznacza, że nigdy nie można oczekiwać, że powiedzą prawdę - mówił "Meduzie".
Minister przypomniał, że Rosja za pośrednictwem trzech myśliwców naruszyła przestrzeń powietrzną Estonii 19 września, które trwało około 12 minut. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził wówczas, że to bezpodstawne oskarżenia.