Zignorował pierwsze objawy. Potem dostał diagnozę. "Nie dowierzałem"
W Polsce co roku diagnozuje się około 8 tys. przypadków raka pęcherza moczowego, który jest czwartym najczęściej występującym nowotworem u mężczyzn. Choroba dotknęła Janusza Gaszczyka, który podzielił się z nami swoją historią. - Siłę dawała mi wiara, że będzie dobrze. Nigdy nie myślałem, że może być inaczej - powiedział w rozmowie z portalem o2.pl.
Rak pęcherza moczowego u Janusza Gaszczyka, 41-letniego stolarza ze Śląska został zdiagnozowany dopiero wtedy, gdy choroba zdążyła się rozprzestrzenić do innych organów. Pomimo że nadal zmaga się z przerzutami, jego codzienne życie stopniowo zaczyna wracać do normalności sprzed choroby.
Około dwa lata temu zacząłem dosyć mocno chudnąć, ale nie zwróciłem na to większej uwagi, bo byłem w tym samym czasie na diecie. Później pojawił się krwiomocz - krótkotrwały. Dopiero pod koniec 2023 roku krew w moczu zacząłem widzieć częściej, czułem się coraz gorzej, miałem gorączkę. Lekarz skierował mnie na badania krwi i moczu. Gdy zobaczył wyniki natychmiast skierował mnie do szpitala - opowiada Janusz w rozmowie z portalem o2.pl.
Zmniejszają ryzyko raka prostaty. Nowe odkrycie naukowców
W szpitalu wykonano mu USG jamy brzusznej, które wykazało guz wymagający natychmiastowego usunięcia. Niestety, po operacji okazało się, że był to rak o bardzo wysokim stopniu złośliwości. Kolejne badania, w tym tomografia, ujawniły przerzuty m.in. do płuc i węzłów chłonnych.
Byłem w szoku i nie dowierzałem. Najgorsze było dowiedzieć się o złośliwym charakterze choroby i przerzutach. Źle się czułem, a w pewnym momencie zaczęły się u mnie pojawiać silne bóle kości: żeber, barku, kręgosłupa. Były one spowodowane złamaniami wynikającymi z przerzutów do kości. Mimo to siłę dawała mi wiara, że będzie dobrze. Nigdy nie myślałem, że może być inaczej - mówi nam Janusz.
Nierówna walka z rakiem
Początkowe leczenie obejmowało operację i przyjmowanie kolejnych leków. W pewnym momencie jednak doszło do wznowienia choroby.
- Pojawił się ogromny ból, nie mogłem pracować, normalnie funkcjonować, z trudem poruszałem się po własnym domu. Lekarze zaproponowali mi wówczas nowoczesną terapię celowaną. Już po dwóch-trzech dawkach tego leku wstałem na nogi. Teraz mogę prowadzić samochód, wykonywać drobne czynności w domu i pracować w biurze. Leczenie działa tak dobrze, że ludzie nie wierzą, że w ogóle jestem chory. Normalnie funkcjonuję i nie myślę o chorobie - opowiada nam.
Janusz przyznaje, że początkowo lekceważył krwiomocz, który był pierwszym sygnałem choroby. Teraz apeluje do innych o nieignorowanie objawów i regularne badania. - Nie poddawajcie się i leczcie się. Reagujcie na objawy, bo wczesne wykrycie choroby może uratować życie. Medycyna daje nam nowe szanse. Trzeba się tego trzymać i wierzyć, że może być dobrze - podsumowuje Janusz w rozmowie z portalem o2.pl.
Movember, czyli męskie zdrowie w centrum uwagi
Historia 41-letniego Janusza pokazuje, jak ważne są regularne badania i świadomość męskiego zdrowia. Zbliżający się Movember przypomina, że wczesne wykrycie choroby może uratować życie. Choć Janusz wciąż walczy z przerzutami nowotworowymi, potrafi cieszyć się pełnią życia zawodowego i prywatnego, dając nadzieję innym pacjentom walczącym z rakiem.
Movember to coroczna akcja odbywająca się w listopadzie, której celem jest zwiększanie świadomości na temat zdrowia mężczyzn. W tym czasie panowie zapuszczają wąsy, by zwrócić uwagę na problemy takie jak np. rak prostaty, rak jąder czy zdrowie psychiczne. Fundacja Movember wspiera również badania i programy pomocowe dla mężczyzn oraz zachęca do regularnych badań profilaktycznych.