Plac zabaw przy ulicy Deutenbacher został natychmiast zamknięty, gdy jeden z mieszkańców odkrył aż 60 igieł zakopanych w piaskownicy. Wszystkie zostały przekazane policji.
Burmistrz miasta, Kurt Kroemer, nie krył oburzenia:
To są jakieś durnie, inaczej nie potrafię tego nazwać. Znów wrzucili igły do piasku. Nie rozumiem, dlaczego ktoś chce wyrządzać dzieciom tyle krzywdy. Za każdym razem zgłaszamy te incydenty odpowiednim służbom - przekazał, cytowany przez "Bild".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Kierowca bmw docisnął hamulec. Nagranie z Warszawy
Zbulwersowani są także rodzice. - Brakuje mi słów. Plac zabaw powinien być miejscem, gdzie dzieci czują się wolne i mogą się rozwijać. Nie potrafię pojąć, że ktoś jest zdolny do czegoś takiego - zaznaczyła w rozmowie z tabloidem Yasmin Forster.
Plac został zabezpieczony, a pracownicy służb miejskich rozpoczęli dokładne przeszukiwanie terenu z użyciem magnesów i innych sprzętów.
Czytaj także: Pracownik Lidla przyłapany. Sieć reaguje. "Przepraszamy"
Nie mogą zainstalować kamer
Władze miasta wspólnie z policją rozważały zainstalowanie monitoringu wizyjnego. Niestety --jak informuje burmistrz - sąd zabronił zamontowania kamer.
To przykre. Być może dzięki temu udałoby się złapać sprawcę, ale nie pozwolono nam tego zrobić. Uznano, że prawo do anonimowości na placu zabaw jest ważniejsze niż możliwość zapobieżenia przestępstwu - wyjaśnia Kroemer.
Wzmożono wobec policyjne patrole, jednak na razie nie udało się ująć sprawcy.