Zniszczyli plakaty wyborcze w Bydgoszczy. Musiała interweniować policja
W Bydgoszczy i pobliskim Cielu doszło do incydentów wyborczych. Nieznani sprawcy zniszczyli plakaty jednego z kandydatów na prezydenta. Konieczna była interwencja policji. Taki czyn zagrożony jest grzywną w wysokości do 5 tys zł, a nawet karą aresztu.
Wybory w woj. kujawsko-pomorskim przebiegają bez większych zakłóceń. Policjanci zanotowali tam kilka incydentów wyborczych. Do najpoważniejszych doszło w Bydgoszczy i pobliskim Cielu.
Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenia o nieznanych sprawcach, którzy zniszczyli plakaty wyborcze jednego z kandydatów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byliśmy w symulatorze lokomotywy. "Stracić uprawnienia można w dwie minuty"
Nieznany sprawca lub sprawcy zniszczyli plakaty wyborcze przy ulicy Kasztanowej w Bydgoszczy. Do podobnego zdarzenia doszło w powiecie bydgoskim, w Cielu - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" kom. Lidia Kowalska z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Czytaj także: Piękne sceny w lokalu wyborczym. Zdjęcia obiegają Polskę
Funkcjonariusze ustalają sprawców zdarzenia. Za zrywanie, niszczenie lub malowanie plakatów wyborczych (również podczas ciszy) grozi odpowiedzialność zgodnie z Kodeksem wykroczeń. Ten wskazuje, że tego typu czyny zagrożone są mandatem w wysokości 500 zł, grzywną sądową w wysokości do 5000 zł, a w skrajnych przypadkach nawet karą aresztu.
Czytaj także: Zasłabł podczas głosowania. Nie żyje 75-latek
PKW przekazała informacje o zdarzeniach podczas wyboru. Najpoważniejsza sytuacja podczas głosowania w II turze wyborów prezydenckich w 2025 roku miała miejsce w Krakowie. 75-letni mężczyzna zasłabł w trakcie oczekiwania na oddawanie głosu. Życia 75-latka nie udało się uratować. Zmarł w karetce, w czasie drogi do szpitala.
Państwowa Komisja Wyborcza podała też dane dotyczące frekwencji. Na razie do urn poszło 54,91 proc. uprawnionych do głosowania.