Żołnierka walczy o sprawność. Misję do Libanu przerwała nagła choroba
Ania z podbydgoskiej Zielonki w jeden dzień straciła władzę w nogach. Żołnierka i pielęgniarka zbiera środki na kosztowną terapię i intensywną rehabilitację.
Najważniejsze informacje
- 39-letnia Ania, żołnierka i pielęgniarka, zachorowała na zapalenie rdzenia kręgowego i porusza się na wózku.
- Przerwała przygotowania do misji w Libanie; jej szansą są komórki macierzyste i długie turnusy rehabilitacyjne.
- Kobieta notuje postępy, ale koszty leczenia są bardzo wysokie.
Ania od lat łączyła służbę w wojsku z pracą pielęgniarki. Po dyżurach wracała do domu w Zielonce pod Bydgoszczą, gdzie czeka syn Leon. Niespodziewane zapalenie rdzenia kręgowego zatrzymało te plany i codzienność. Choroba przyszła tuż przed jej wylotem na misję do Libanu, co całkowicie zmieniło sytuację rodziny i rytm życia.
Po diagnozie zaczęła się długa rehabilitacja: elektrostymulacje, masaże i ćwiczenia. Efekty były, ale niewystarczające, by stanąć o własnych siłach. Nadzieję przyniosło dopiero podanie komórek macierzystych oraz intensywne turnusy w ośrodkach rehabilitacyjnych.
Koniec z ryczałtową składką ZUS? Obecny system prowadzi do absurdów
Ania opisuje swój przełom w aktualizacji z 20 listopada 2025 r. na stronie siepomaga.pl: "23 maja wyszłam ze szpitala, do którego trafiłam 10 stycznia… Rehabilitacja przebiegała bardzo powoli. 1 czerwca trafiłam do prywatnej kliniki w Poznaniu, gdzie próbowałam wstawać. Minimalne postępy, ale przełom nastąpił po podaniu komórek. 31 lipca poczułam powracające napięcie, pojawiły się odruchy kolanowe. Znowu uwierzyłam, że będzie dobrze!"
Rehabilitacja i codzienna walka o kroki
Kolejne miesiące to systematyczne treningi w bydgoskim ośrodku Neuron. Jak napisała w swoim wpisie, "W końcu mogę powoli, samodzielnie chodzić! Co prawda z asekuracją, ale z uśmiechem stawiam pierwsze kroki. Czuję się jak małe dziecko, które uczy się chodzić od podstaw." To dla niej sygnał, że terapia działa i że warto kontynuować wymagający plan dnia.
Koszty leczenia są jednak ogromne. Turnus rehabilitacyjny przez dwa tygodnie to wydatek rzędu 6 tys. zł, a kolejne podania komórek macierzystych to następne, wysokie koszty. Ania podkreśla, że każda wpłata realnie przekłada się na dodatkowe godziny ćwiczeń i kontynuację terapii.
Ania od trzynastu lat nosi mundur i pomaga innym jako pielęgniarka. Dziś sama potrzebuje solidarności i finansowego zaplecza, by utrzymać tempo leczenia. Jej celem jest powrót do samodzielności.