Żulczyk ostro po wypadku na A1. Zwrócił się do drogowych zabójców

20

Tragedia na autostradzie A1, w której śmierć poniosła trzyosobowa rodzina, poruszyła całą Polskę. Pojawiły się głosy, by ograniczyć moc samochodów, które dopuszczono do użytku. Pisarz Jakub Żulczyk poparł ten pomysł. - Lubisz adrenalinę, to wynajmij sobie tor wyścigowy - napisał na Twitterze.

Żulczyk ostro po wypadku na A1. Zwrócił się do drogowych zabójców
Pisarz Jakub Żulczyk ostro zareagował po katastrofie na autostradzie A1 (Facebook, Jakub Żulczyk, Policja)

Sebastian M. pędził swoim BMW autostradą A1 i spowodował wypadek, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z Myszkowa. Ich Kia uderzyła z impetem w bariery i stanęła w płomieniach, a M. opuścił miejsce zdarzenia, by później uciec z Polski. Tragedia poruszyła cały kraj, głos zabrał też pisarz Jakub Żulczyk.

"Chcesz zap***ać trzy paki. Lubisz adrenalinę to wynajmij sobie tor wyścigowy" - napisał na Twitterze i przyznał, że liczy na surową karę dla M., który jechał zdaniem śledczych aż 253 km/h. Teraz pojawiają się głosy, by do poruszania się po polskich drogach nie dopuszczać tak szybkich pojazdów. Pomysł ma swoich zwolenników.

Argumentują, że po co komuś samochód, który pędzi 250 km/h, gdy nie ma w kraju drogi, po której wolno poruszać się z taką prędkością?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: WP News wydanie 05.10, godzina 16:50

Dyskusja na Twitterze rozgorzała pod postem dziennikarza Łukasza Zboralskiego, który napisał, że ograniczenie prędkości samochodów sprzedawanych w salonach to wcale nie jest zły pomysł. Jakub Żulczyk poparł jego stanowisko i ocenił, że 160 km/h to prędkość, która w zupełności wystarcza do poruszania się po drogach.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Nie ma nic bardziej potwornego niż narażanie życia ludzkiego w imię swoich kompleksów i niewyżycia - ocenił popularny pisarz.

Wcześniej bardzo mocno podsumował głośną sprawę i zabrał głos ws. Sebastiana M., czyli sprawcy wypadku. Zdaniem Żulczyka ten winien odpowiadać przed sądem za potrójne zabójstwo. I nie jest wykluczone, że tak się stanie, bo M. wpadł w Dubaju w ręce policji i wkrótce zostanie przewieziony do Polski.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Sebastian M., 32-letni biznesmen z Łodzi, po wypadku wyjechał do Niemiec, potem do Turcji, a następnie aż do Dubaju. Na jego trop wpadli policyjny "łowcy cieni". W środę został aresztowany i już wkrótce stanie przed sądem.

Z ustaleń śledczych wynika, że jego BMW jechało w chwili uderzenia w Kię ponad 250 km/h. Nie wiadomo, dlaczego mundurowi od razu nie zatrzymali 32-latka. Gdy policja i prokuratura potwierdziły jego udział w wypadku, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że mężczyźnie zostaną postawione ciężkie zarzuty.

Wówczas M. był już poza Polską i starał się uciec przed wymiarem sprawiedliwości. To mu się jednak nie uda. W wypadku, który spowodował w okolicach Sierosławia, zginęła trzyosobowa rodzina z Myszkowa, która wracała z wakacji: pięcioletni Oliwier oraz jego rodzice.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić