Koroniewska wspomina studia na łódzkiej filmówce. "Robi mi się niedobrze"

38

Absolwenci łódzkiej filmówki coraz częściej dzielą się swoimi doświadczeniami związanymi ze studiami na tej uczelni. Okazuje się, że traumę przeszła tam również Joanna Koroniewska.

Koroniewska wspomina studia na łódzkiej filmówce. "Robi mi się niedobrze"
Joanna Koroniewska (akpa, Instagram)

Niedawno wstrząsający wpis zamieściła w sieci Anna Paliga. Absolwentka łódzkiej filmówki podzieliła się traumatycznymi przeżyciami, jakich doświadczyła w trakcie studiów na tej uczelni.

W jej ślady poszło wiele innych osób. Potwierdzają one, że na tej uczelni rzeczywiście nie działo się najlepiej. Okazuje się, że przykre doświadczenia związane z uczeniem się na łódzkiej filmówce ma również Joanna Koroniewska.

Popularna aktorka zamieściła w mediach społecznościowych poruszający wpis. Tłumaczy w nim, że od kilku dni chciała podzielić się swoją historią, ale ze względu na duże emocje, nie było to proste.

Tak, na samą myśl o tym nazwisku robi mi się niedobrze. W imię zahartowania mnie, od razu na początku wybrała mnie sobie za cel i szczerze, była to niekończąca się moja walka z upokorzeniem, wstydem i samymi najgorszymi emocjami. Wybitna Pani Pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego, wciąż zwracała uwagę na to, jaka to jestem głupia, używając przy tym naprawdę mocnych słów. Najgorszych. Najmocniejszych...- pisze Koroniewska.

Nie mogła pożegnać mamy

Tłumaczy również, że nie otrzymała żadnego wsparcia, gdy na raka umierała jej mama. Mało tego - nie pozwolono jej nawet na to, by pożegnała się z bliską osobą.

Kiedy umierała na raka moja mama, byłam w trakcie prób do przedstawienia dyplomowego, od którego zależało moje być albo nie być na uczelni. Siedząc z moją umierającą mamą, bez rodzeństwa, bez oparcia ze strony ojca, zadzwoniłam do Pani Mirowskiej, że to ostatnie godziny mojej mamy i bardzo chciałabym móc ją pożegnać (...). Byłam w tej sytuacji sama. Tak jak i sama była moja matka, która bardzo mnie potrzebowała. Pamiętam jak dziś - były dwa tygodnie do spektaklu dyplomowego (...). Spektakl był przygotowany, rola zrobiona, a ja prosiłam o zaledwie jeden dzień. Usłyszałam w słuchawce wzburzony głos mojej Profesorki, że absolutnie nie ma takiej możliwości, że muszę wracać, mimo że usilnie tłumaczyłam, że nie mam z kim zostawić mojej mamy. Zostałam wtedy wyzwana od egoistek, że myślę tylko o sobie, a nie o Kolegach, którzy potrzebują próby ze mną, po czym rzucona została słuchawka - podkreśla Koroniewska.

Po latach ma ogromny żal do siebie, że się nie zbuntowała. Jednocześnie ujawnia, że "przepustek" na pogrzeby nie otrzymywali również jej koledzy i koleżanki. Pod koniec podkreśla, że na łódzkiej filmówce spotkała też wspaniałych pedagogów, który potrafili wesprzeć, przekazać wiedzę i ukształtować jej charakter.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić