Krzysztof Gaweł
Krzysztof Gaweł| 
aktualizacja 

Nowa rzeczywistość. "Zmiany są totalne". Owsiak odlicza dni do Pol'and'Rock

217

- Są nowe ceny energii i wielkie zmiany pod względem finansowania. Totalne - mówi o2.pl na kilka dni przed festiwalem Pol'and'Rock Jerzy Owsiak. I wraca do niedawnej afery wokół kaucji, którą musieli płacić wolontariusze pracujący przy Open'er Festival. - Oni zrobili masę złej roboty dla siebie - komentuje postawę organizatorów tego festiwalu.

Nowa rzeczywistość. "Zmiany są totalne". Owsiak odlicza dni do Pol'and'Rock
Jerzy Owsiak odlicza już dni do festiwalu Pol'and'Rock (PAP, Marcin Obara)

Tegoroczne festiwale odbywają się w nowej rzeczywistości. Wszystko przez wzrost cen w Polsce. Jerzy Owsiak podkreśla, że obserwuje inne festiwale i widzi, co się dzieje. - Ludzie narzekają na ceny - stwierdził.

Wrócił też do niedawnej dyskusji wokół Openera. Organizatorzy festiwalu oferowali wolontariat po wpłaceniu 950 zł kaucji. "Po…ło was?" - ostro pytał 11 maja na Facebooku.

Dziś opowiada o2.pl, jak wygląda praca wolontariuszy na festiwalu Pol'and'Rock. - Nie wolontariusz nam płaci, tylko my inwestujemy w wolontariusza. (...) Tak się buduje festiwal, a nie obrażając wolontariuszy. To była bardzo zła robota dla całej branży - powiedział.

Cały wywiad z Jerzym Owsiakiem pod materiałem wideo

Zobacz także: Marika żałuje duetu z Sebastianem Fabijańskim? "Szkoda, że..."

Krzysztof Gaweł, dziennikarz o2.pl: Niecały tydzień pozostał do tegorocznego Pol'and'Rocka (3-5 sierpnia). Co przygotowaliście dla publiczności tym razem?

Jerzy Owsiak: Tegoroczny festiwal zapowiada się niezwykle gorąco. A to ze względu na oczekiwania publiczności, która czeka na spotkanie. Ze sobą, z nami, na ten nasz kawałek ziemi. Przyglądamy się innym festiwalom w Polsce, widzimy, jak sobie radzą. Są nowe ceny energii, są wielkie zmiany pod względem finansowania. Totalne.

Wszystko zaczyna się od początku, całe planowanie. Ile wydać na paliwo? Ile wydać na prąd? A ile na ochronę? To nas determinuje, ale nie chcemy z niczego zrezygnować. Muzyka broni się sama, ale zaplecze higieniczne, medyczne, gastronomiczne, biwakowe - chcemy, aby było na tym samym co przed rokiem, bardzo dobrym poziomie.

I jakie macie wnioski?

Widzimy, jak inni sobie radzą i się cieszymy, że te imprezy nie pękły i że są, ale nie umyka naszej uwadze, że ludzie narzekają na ceny, że spada frekwencja. I że czasem plan organizatora rozmywa się z rzeczywistością. A nasz festiwal? Cieszymy się, że kolejna edycja przed nami i że ludzie mogą być razem z nami. To jest Najpiękniejszy Festiwal, tak o nim mówimy, unikamy oceny muzycznej, czyli stwierdzenia, że jest najlepszy.

Jeżeli dla publiczności będzie najpiękniejszy i najlepszy, będziemy zadowoleni. Za to nadal miejsce festiwalu będzie wielkim, ogromnym campingiem, aby być razem. To jest nasza recepta na to, jak dać sobie radę w dzisiejszych czasach, kiedy wiemy, że nasz festiwal jest ogromnym, logistycznym wyzwaniem.

Spodziewasz się, że będzie tak dużo ludzi, jak przed pandemią?

Wiem, że będą kolejki do toalet, do jedzenia i poszukiwanie cienia w ciągu dnia. Pandemia istotnie wywróciła wszystko do góry nogami i my także czujemy, że z roku na rok frekwencja wzrasta i to wygląda tak, jakby ludzie do nas wracali. Dlatego tak ważna jest ta nasza wspólna umowa. U nas nie kupuje się biletu i nie ma klienta, który zapłacił i wymaga.

Odwróciliśmy to. Poszukujemy pieniędzy od sponsorów i pragniemy robić ten festiwal z pomocą ludzi. To oni zbierają pieniądze, by kupić worki na śmieci. Potem sami sprzątają to miejsce. Chcemy, aby czuli się za festiwal odpowiedzialni. Chcemy, aby czuli, że tworzą go razem z nami.

I bardzo słuchają tego, co do nich mówisz ze sceny.

Cieszy mnie to, że ludzie dbają też o siebie, że kolejny raz policja mówi nam, że to bardzo bezpieczne miejsce. Bez względu na to, ile ludzi przyjedzie. Komunikaty służb są pozytywne i to mnie cieszy. Ludzie wiedzą, że jadą na bardzo dobrze zorganizowany koncert. A my co roku się zmieniamy i wykorzystujemy nowinki.

Na przykład w tym roku będą nowe szalety. I już przed rokiem ludzie dzielili się zdjęciami, że nawet trzeciego dnia jest w nich papier toaletowy (śmiech).

To czym zaskoczycie w tym roku?

Wykopaliśmy trzy studnie, żeby było więcej wody. I już wiemy, że jest bardzo dobra. To jest otwarty teren, wielkie lotnisko i będzie dużo słońca. Przygotowania trwają, a my dopinamy szczegóły. Jest ich ogromna moc. Od logistyki, przepustek, toalet, budowy sceny czy gastronomii, po dokładną rozpiskę wszystkich aktywności, które będą miały miejsce na Festiwalu. Razem z koncertami jest tego ponad pół tysiąca.

Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo

Trwa ładowanie wpisu:facebook

Nie wiem, czy wiesz, że na przykład wszystkie grafiki, które ludzie widzą na banerach sceny, na plakatach, na koszulkach, na kubkach czy na naszych prospektach projektujemy sami. Cały plan logistyczny festiwalu powstaje w naszych głowach, a potem to już tylko kontakty z firmami, które to realizują. Dlatego tak bardzo nasz festiwal wymyka się z porównań do innych, podobnych.

Tak samo jest z wolontariatem. Jesteśmy jedynym festiwalem na świecie, gdzie grupy porządkowe są przez nas szkolone w naszym ośrodku - Centrum Wolontariatu Szadowo-Młyn. Takie szkolenie trwa prawie 72 godziny. Dzięki temu mamy mocne więzi, znamy się i oni doskonale wiedzą, po co to robimy. To jest nasza metoda, czyli Pokojowy Patrol.

Mówisz o nich niejako w kontrze do tego, co Open'er zrobił z wolontariatem? Zabolały cię te słowa z ich oświadczenia?

Po tylu latach takie wypowiedzi już mnie nie bolą. Chcę mówić o tym, jak my to robimy. Na zasadzie: "Aha, wy robicie to tak? A my do papierosów dodajemy jeszcze tytoń" (śmiech). To jest ta różnica. Nie chcemy kogoś pokazywać palcem i się złościć.

Ale oni zrobili masę złej roboty dla siebie. Takie kreowanie pracy wolontariusza jest trudne do zrealizowania, po prostu. Nie chcemy się wypowiadać o innych festiwalach czy fundacjach, chyba że o tej faceta w gaciach od ministra Czarnka...

I naprawdę nie pobieracie setek złotych za udział w festiwalu?

Robimy pewne rzeczy inaczej, wręcz odwrotnie. I zapraszamy gorąco ludzi do pracy z nami. Jesteśmy wolontariuszom bardzo wdzięczni, proponujemy im rzetelne i bardzo ciekawe szkolenie. Uczymy ich i staramy się ich rozumieć. Czasem są stremowani, nie mają do siebie zaufania. A my tworzymy z nich zespół, uczymy szacunku i możemy na nich polegać.

To oni pracują z nami na festiwalu, wiedzą, na czym to wszystko polega. I nie wolontariusz nam płaci, tylko my inwestujemy w wolontariusza. U nas takie przeszkolenie kosztuje ponad 700 złotych, to jest inwestycja, która super się zwraca. Ci ludzie są bardzo szanowani przez publiczność i nie zdarzyło nam się nigdy w naszej historii, aby ktoś "dał nogę".

Opowiadasz o tym z wyraźnym poruszeniem i radością.

Tak się buduje festiwal, a nie obrażając wolontariuszy. To była bardzo zła robota dla całej branży. Chcę wierzyć, że to nie organizatorzy za tym stoją, tylko jacyś wynajęci technokraci. Robimy swoje, nie chcemy nikogo uczyć czy krytykować. My robimy to tak, a wy inaczej. Okej, niech tak będzie. Na koniec ludzie widzą, jaki jest klimat na festiwalu i na ten festiwal jadą.

Rozmawiał Krzysztof Gaweł, dziennikarz o2.pl

Przeczytaj też pierwszą część wywiadu z Jurkiem Owsiakiem: Owsiak się nie hamuje. "Demoralizacja. Za co mamy ich szanować?"

Trzecia część rozmowy z Jerzym Owsiakiem przed Festiwalem Pol'and'Rock już wkrótce na o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić