Robert Lewandowski wyjaśnił, dlaczego nie śpiewał hymnu przed meczem na Euro
Już w poniedziałek reprezentacja Polski zainauguruje Euro 2020 meczem ze Słowacją. Gra w biało-czerwonych barwach to wielki zaszczyt dla wszystkich piłkarzy, a szczególnie wzruszający bywa moment odegrania hymnu.
Zanim rozpocznie się każdy mecz reprezentacji, obie kadry mają szanse usłyszeć swoje hymny narodowe. Niektórzy śpiewają, inni nie. Jedni bardziej żywiołowo, drudzy mniej. Był taki czas w kadrze, kiedy Robert Lewandowski stał podczas "Mazurka Dąbrowskiego" nieruchomo.
To był trudny czas zarówno dla zespołu, jak i napastnika. Spoczywała na nim duża presja. Wspominał o tym Paweł Wilkowicz w książce "Robert Lewandowski. Nienasycony". W ciężkich chwilach przed Euro 2016, zawodnik był nawet wygwizdywany przez kibiców.
Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"
Nagonka trwała, również przez to, że nie śpiewał hymnu. - Nie czułem w tamtym momencie potrzeby śpiewania. To nie był bunt. Po prostu nie czułem potrzeby. Bardziej wtedy przeżywałem hymn, gdy go nie śpiewałem, tylko słuchałem - tłumaczył wówczas, co przypomniał "Fakt".
Swój patriotyzm chciałem w tamtym momencie przeżywać w środku. Bez licytowania się, kto głośniej zaśpiewa. Tak wtedy czułem - mówił Lewandowski.
Teraz sytuacja jest inna. Nasz piłkarz jest liderem kadry, znakomicie radzi sobie w klubie, pobił niedawno rekord Gerda Muellera w Bundeslidze, jeśli chodzi o ilość bramek zdobytych w sezonie. Równie mocno angażuje się w grę w kadrze. Z tego powodu fani liczą na dobry wynik i niespodziankę.