Tak Robert Lewandowski dojeżdżał na treningi. Trudno w to teraz uwierzyć
Robert Lewandowski do 16. roku życia był zawodnikiem Varsovii. Na treningi musiał dojeżdżać 30 kilometrów, a rodzice nie zawsze byli w stanie go wozić. Wówczas radził sobie sam.
"Drużyna Mistrzów" to cykl artykułów najwybitniejszych polskich sportowców - o karierze, sławie, sukcesach i porażkach. Co tydzień będziemy publikować wyznania kolejnych Mistrzów. Rozpoczyna Robert Lewandowski.
Najlepszy aktualnie piłkarz świata do 16. roku życia był zawodnikiem Varsovii. Jako ośmiolatek grał z dziesięciolatkami, bo w tamtym czasie w Warszawie nie było młodszego rocznika. Musiał dojeżdżać 30 kilometrów z Leszna pod Warszawą na treningi.
Są w KGW. Oto co mówią o zaangażowaniu młodzieży
Zwykle rodzice starali się go zawozić na zajęcia. Nie zawsze jednak mogli. - W tamtych czasach komunikacja nie była tak rozwinięta jak dziś. Najpierw szedłem na przystanek koło szosy, łapałem busik, jechałem nim do granicy stolicy. Pamiętam, że kursował co godzinę i bilet w jedną stronę kosztował dwa złote. Później przesiadałem się do autobusu komunikacji miejskiej. I kolejna godzina jazdy, bo przecież z Bemowa na Varsovię jest kawał drogi - wspominał Lewandowski.
W szatni nie było prysznica, więc czasami mokry wracał do domu. Pakował się, zabierał brudne buty i ciuchy i ruszał w drogę powrotną do domu.
- Czasem nie wyrabiałem się na godzinę 20 i musiałem łapać stopa. Wielu znajomych tamtędy jeździło, wiedzieli, że ten mały to syn nauczycieli, więc mnie zabierali. Ale czasem takiego szczęścia nie było. Busik uciekł, a ja musiałem na ławce do 22 czekać na następny. Wieczorami jeździł rzadziej - mówił Lewandowski.
Piłkarz nigdy nie zastanawiał się czy jest mu łatwo, czy trudno. Po prostu robił swoje, musiał dojeżdżać na treningi, więc po prostu to robił. To było najważniejsze.