Zdobyła dwa medale mistrzostw Europy w 40 minut. To stało się później

17

Pia Skrzyszowska sprawiła ogromną niespodziankę podczas zakończonych w niedzielę mistrzostw Europy w lekkoatletyce. 21-latka zdobyła swoje pierwsze seniorskie medale. Najpierw był sukces w biegu na 100 metrów przez płotki, a niespełna trzy kwadranse później sensacyjnie w sztafecie 4x100 metrów. Po powrocie do kraju zawodniczka opowiedziała, co czekało ją później.

Zdobyła dwa medale mistrzostw Europy w 40 minut. To stało się później
Pia Skrzyszowska została bohaterką ME w lekkoatletyce (GETTY, Anadolu Agency)

Ostatni dzień ME w lekkoatletyce dostarczył ogromnych emocji. Najpierw kapitalnie w półfinale biegu na 100 metrów przez płotki spisała się Pia Skrzyszowska. Pewnie zwyciężyła w swoim wyścigu z czasem 12,66 s i widać było, że ma w sobie jeszcze spore pokłady energii.

Finał był prawdziwym majstersztykiem w jej wykonaniu. Popisała się świetnym refleksem na starcie, a następnie uciekła rywalkom. Wywalczyła złoto i otarła się o swój rekord życiowy. Do jego wyrównania zabrakło jej 0,02 s.

Czasu na świętowanie Pia Skrzyszowska nie miała praktycznie wcale. 21-latka znalazła się bowiem w składzie sztafety 4x100 metrów, która swój bieg miała nieco ponad pół godziny później. Jak przyznała sama zawodniczka, o wszystkim dowiedziała się w niedzielę i nie miała nawet okazji potrenować zmian z koleżankami, co jest niezwykle istotnym elementem biegu.

Ryzyko tym razem się jednak opłaciło. Skrzyszowska świetnie zmieniła z Anną Kiełbasińską, a dzieła dopełniły Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda. Polki były drugie. - Wyszedł ten szalony plan - mówiła Skrzyszowska po powrocie do kraju.

Pia Skrzyszowska bohaterką mistrzostw Europy. Tyle spała po sukcesie

W ciągu niespełna 45 minut Skrzyszowska wywalczyła dwa medale - złoto i srebro. Cała reprezentacja Polski wróciła natomiast z Monachium z aż 14 krążkami, co jest najlepszym wynikiem od przeszło pół wieku. Jak się okazuje, nasza płotkarka nie miała zbyt wiele czasu na świętowanie.

Noc spędziłam na kontroli antydopingowej - powiedziała w poniedziałek podczas spotkania z dziennikarzami.
Przed 1:00 w nocy wróciłam do hotelu. Po drodze zajechaliśmy do McDonald's, bo to było jedyne miejsce, które było otwarte, żeby cokolwiek zjeść. Wzięłam, ale nawet nie dojadłam do końca - dodała.

W prezencie od chłopaka dostała czekoladę. Jak przyznała, marzyła o niej, bo już długo jej nie jadła, a jest... "uzależniona od słodyczy". Zwycięską tabliczkę zostawiła sobie jednak na później.

Emocje mnie ciągle trzymały, więc nie spałam. Próbowałam się zdrzemnąć, ale trzeba było już wstawać, bo o 6:00 był wyjazd na lotnisko. Świętowania nie było. Nie miałam siły. Nawet nie wiem, jak mam świętować - zakończyła.
Zobacz także: Zrobił to w stylu Messiego! Gol, że palce lizać
Autor: KOZ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić