W sobotę rano terrorystyczna organizacja Hamas rozpoczęła atak na terytorium Izraela ze Strefy Gazy. Trwa wzajemna wymiana ognia, a w wyniku operacji zginęły już setki Izraelczyków i Palestyńczyków.
Izraelskie wojsko zaprezentowało światu efekty rajdu Hamasu na tereny przygraniczne ze Strefą Gazy. W kibucu Kfar Aza zamordowano dwieście osób. Na miejscu odnaleziono zwłoki czterdziestu dzieci. Pojawiły się doniesienia, że ciała były pozbawione głów. Póki co nie są one jednak stuprocentowo potwierdzone.
Dziennikarze "The Washington Post" opisali historię 16-letniego Rotema, który cudem uszedł z życiem po ataku terrorystów z Hamasu. Bezsilny chłopak słuchał, jak bojownicy zbliżają się do jego domu i mordują bliskich. Pomógł mu dziadek, który smsami instruował wnuka, jak ma się zachować, by przeżyć. Ta historia mrozi krew w żyłach.
Jak donoszą niemieckie media, Shani Louk może żyć! Niemka była jedną z ofiar ataku Hamasu na uczestników festiwalu muzycznego. Pierwotna wersja zakładała, że młoda kobieta zginęła. Teraz jest szansa, że przebywa w szpitalu.
Relacjonowanie wydarzeń w środku konfliktu jest zadaniem nie tylko bardzo trudnym, ale również piekielnie niebezpiecznym. Poświęcenie niektórych reporterów w centrum wojennej zawieruchy jest naprawdę imponujące.
Na atak Hamasu Izrael odpowiedział bombardowaniem Strefy Gazy. Trwają ataki z obu stron. Pewna Palestynka mieszkająca w Strefie Gazy pokazała w mediach społecznościowych, jak wygląda rzeczywistość tych, którzy nie od razu zdecydowali się na ewakuację. W tle słychać wybuchy i dźwięk syren ostrzegających przed atakiem.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z akcji izraelskich służb. W jej wyniku wyeliminowano terrorystów Hamasu, którzy podszywali się pod policję. Od soboty trwa wzajemna wymiana ognia, a w wyniku operacji zginęły już setki Izraelczyków i Palestyńczyków.
Cały Zachód jest wstrząśnięty atakiem Hamasu i brutalnością, z jaką palestyńscy bojownicy obchodzą się z cywilami. Zewsząd płyną wyrazy wsparcia i pamięci o pomordowanych. Pod ambasadą Izraela w Kopenhadze pozostawiono kwiaty. Niestety, tego gestu nie potrafili uszanować zwolennicy Hamasu.
Od soboty (7 października) trwa regularna wojna między Hamasem, który dopuścił się ataku ze Strefy Gazy, i Izraelem. Palestyńczycy zabili kilkuset Izraelczyków i porwali ponad 130 kolejnych osób. Premier Benjamin Netanjahu zapowiada odwet. Hamas otrzymuje słowa wsparcia m.in. z Iranu i Libanu. Również Ramzan Kadyrow wyraził poparcie dla działań Hamasu i zaproponował swoją pomoc.
Izraelskie służby pracują na najwyższych obrotach od soboty, gdy Hamas zaatakował kraj i rozpoczął otwartą wojnę. Policja reaguje zdecydowanie, tak jak na jednej z tras, gdzie hamasowiec został zastrzelony na miejscu. Liczba ofiar po obu stronach, w większości cywilów, stale rośnie.
Generał major Yair Golan ma 61 lat i jest emerytowanym oficerem armii izraelskiej (IDF). Gdy dowiedział się, że terroryści z Hamasu zaatakowali jego kraj, rzucił wszystko i ruszył na pomoc ludziom, którzy szukali ratunku przed bojownikami. Golan uratował wiele osób, chociaż mógł zostać w domu. W Izraelu okrzyknięto go bohaterem.
Niebywała historia wydarzyła się w mieście Ofakim, które znajduje się blisko granicy Izraela ze Strefą Gazy. Terroryści z Hamasu wtargnęli do domu starszego małżeństwa, Rachel podała kawę oraz ciasteczka, by odwrócić uwagę napastników. Szturm policji oswobodził parę z rąk islamistów.
Od trzech dni Izrael jest w ogniu walk. W sobotni poranek bojownicy palestyńskiego Hamasu rozpoczęli działania przeciwko krajowi, niszcząc, mordując i dopuszczając się zbrodni na cywilach. Skala ataku była zaskoczeniem. Czy także dla Mossadu? Oficer wywiadu i pisarz Vincent Severski uważa, że nie.
Atak Hamasu na Izrael rozpoczął się w sobotę (7 października) rano. Na izraelskie miasta spadły rakiety, a palestyńscy bojownicy wchodzili do domów cywili, mordowali i porywali, zostawiając za sobą krew i łzy. Jedno z nagrań, które opublikowano w sieci, pokazuje dramatyczną ucieczkę izraelskiej rodziny z domu, do którego zapukali terroryści.
Od soboty w Izraelu trwa regularna wojna z oddziałami Hamasu. Palestyńczycy rozpoczęli swój atak o świcie, całkowicie zaskakując izraelską armię. Liczba ofiar po obu stronach wynosi już ponad tysiąc. Palestyńczycy mieszkający na Zachodzie świętują rozpoczęcie operacji przeciwko Izraelowi. Wielu z nich wychodzi w tym celu na ulicę. W Stanach Zjednoczonych doszło nawet do bijatyki.
Izraelskie Siły Zbrojne (IDF) wysłały nad Strefę Gazy drony bojowe Hermes oraz Reaper, które dziesiątkują szeregi zwolenników Hamasu. Palestyńczycy wciąż przedostają się na teren Izraela i stanowią zagrożenie dla obywateli. Trwa operacja Żelazne Miecze, której celem jest eliminacja terrorystów.
Według raportów izraelskiej policji w okolicach miasta Aszkelon funkcjonariusze zastrzelili obywatela Izraela, który nagle zjechał z drogi i ruszył do ucieczki na piechotę. Policjanci pomyśleli, że to palestyński bojownik i otworzyli ogień. Funkcjonariusze ruszyli w pościg i zastrzelili podejrzanego na miejscu.
Terroryści z Hamasu precyzyjnie przygotowali sobotni atak na Izrael. Nim zaatakowali przygraniczne tereny ze Strefy Gazy i ostrzelali cały kraj, wykorzystali drony do zniszczenia punktów obserwacyjnych armii izraelskiej. Takie obrazki widzieliśmy dotąd na froncie wojny w Ukrainie, gdzie drony stały się standardowym wyposażeniem wojska.