Grecy mają dosyć! Wypowiadają wojnę turystom

36

Parawaning i wstawanie przed świtem, aby zająć jak najlepsze miejsca na plaży, są u nas powodem do żartów. Jednak dla Greków to prawdziwy problem. Mieszkańcy turystycznych miejscowości donoszą o nielegalnym handlu miejscami na plażach. Nazywają to wręcz "okupacją" i zapowiadają, że będą z nią walczyć.

Grecy mają dosyć! Wypowiadają wojnę  turystom
Mieszkańcy greckich wysp mają dość (Facebook)

Grecy nie chcą już udawać Greka, bo doskonale widzą, że na ich plażach dzieje się coś niedobrego. Na Paros z inicjatywy znużonych i zirytowanych brakiem możliwości znalezienia wolnego miejsca na plażach mieszkańców powstał "Ruch Ręczników". Ich zdaniem każdy metr na plaży zajmują firmy, które "rezerwują" miejsca dla turystów.

Lokalsi uważają, że nielegalni handlarze przekonują wczasowiczów, aby ci płacili za miejsce na publicznej plaży. Przez to miejscowi nie mogą znaleźć dla siebie ani skrawka na plażowanie.

W lipcu przedstawiciele ruchu przemaszerowali wzdłuż wybrzeża Morza Egejskiego z transparentem z napisem "Odzyskajmy plażę: ruch mieszkańców Paros na rzecz bezpłatnych plaż". Wówczas minister gospodarki i finansów, Kostis Hatzidakis, zapowiedział zwiększenie liczby patroli policji na popularnych wśród turystów obszarach. - Nikomu nie oddamy plaż - obiecywał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ukochane kierunki Polaków na wakacje

Plażowanie to prawdziwy biznes

W zeszłym roku w ciągu lata do Grecji ściągnęło ok. 4,5 mln Brytyjczyków. To prawie 3 mln więcej, niż w 2021 roku. To pociągnęło za sobą pojawienie się firm, które chciały zarobić za rezerwacje miejsc na ręcznikach i leżakach na plażach.

Grupa "Ratujmy Plaże Paros" wykazała, że jedna firma pobiera od turystów 60 euro (ok. 266 zł) za wypożyczenie parasola i dwóch leżaków na dzień. Za 120 euro (ok. 532 zł) odwiedzający mogli cieszyć się "strefą VIP". Tymczasem plaże są publiczne i w świetle prawa można z nich korzystać za darmo.

Ponoć mieszkańcy już odnieśli pewne sukcesy. Po dochodzeniu zamknięto trzy firmy, które działały na Santa Maria Beach na Paros.

Ruch z Paros rozlał się na inne wyspy

Problemem zajmowania miejsc zainteresowali się także mieszkańcy innych wysp archipelagu Cyklad. Zaczęli się burzyć lokalni mieszkańcy Tesalii, Naksos i Rodos.

Na Facebooku powstała grupa "Ocalmy plaże Naksos". W ciągu zaledwie kilku dni dołączyło do niej 3500 osób.

Napisaliśmy list otwarty, podpisany przez ponad 1500 osób, który wyślemy do prokuratury i władz. Jednocześnie rozpoczęliśmy nagrywanie dronem sytuacji na kluczowych plażach, aby ujawnić łamanie prawa - zapowiedziała Elena Andrianopoulou, członkini grupy.
Autor: EWS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić