aktualizacja 

Mandat za różę na lotnisku. "Gdybym wiedziała, bym ją wyrzuciła"

103

W świecie podróży, nawet najmniejszy błąd może przynieść poważne konsekwencje. Przekonała się o tym influencerka znana jako Skywardsfreak. Przez niewiedzę musiała zapłacić karę w wysokości prawie 1900 dolarów australijskich, czyli niemal 5 tys. zł.

Mandat za różę na lotnisku. "Gdybym wiedziała, bym ją wyrzuciła"
Kobieta była zszokowana sytuacją, do której doszło na lotnisku (Instagram)

Lays Laraya to miłośniczka podróży i blogerka, znana z publikowania relacji na Instagramie i YouTube. Podzieliła się niedawno zaskakującym incydentem, który wydarzył się podczas jej lotu z Kataru do Australii. Nieświadoma surowych przepisów dotyczących transportu, wylądowała na lotnisku w Perth z różą w dłoni. Przywieziony przez nią kwiat okazał się źródłem poważnych problemów.

Grzywna za różę

Na nagraniu kobieta opowiada, że otrzymała różę od załogi pokładowej Qatar Airways przed lotem z lotniska w Dosze. Nie zdając sobie sprawy z rygorystycznych regulacji, jakie panują w Australii w zakresie przewozu roślin, postanowiła trzymać kwiat w dłoni, aby go nie uszkodzić. Wkrótce jednak dwóch urzędników podeszło do niej na lotnisku i poprosiło ją o udanie się na bok, gdzie skonfiskowali jej paszport oraz telefon.

W pierwszej chwili zaskoczona kobieta myślała, że powód zatrzymania ma związek z jej ekscentrycznym wyglądem - miała na sobie różową sukienkę i perukę w stylu Barbie. Jednak urzędnicy szybko wyjaśnili, że chodziło o niezadeklarowanie rośliny, którą przewoziła. Laraya była przekonana, że otrzymany kwiat nie podlega tym przepisom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sezon wakacyjny nad Bałtykiem. "Specyficzny rok"

Przepisy w Australii

Okazało się jednak, że Australijskie przepisy dotyczące bezpieczeństwa biologicznego są wyjątkowo surowe. Rośliny mogą stanowić zagrożenie dla lokalnej ekologii, przenosząc różnego rodzaju szkodniki i gatunki inwazyjne. Wypełniając dokument, influencerka zaznaczyła, że nie przewozi żadnych roślin, nie zdając sobie sprawy, że różę można uznać za tego typu zagrożenie.

Gdybym wiedziała, że robię coś nie tak, to bym wyrzuciła kwiat, bo miałam okazję - powiedziała w rozmowie z "The Insider".

W efekcie Laraya otrzymała grzywnę w wysokości 1878 dolarów australijskich, czyli blisko 5 tys. zł za naruszenie krajowej ustawy o bezpieczeństwie biologicznym. Pomimo tej kary, influencerka twierdzi, że jest niewinna i zamierza odwołać się od decyzji. Jej zdaniem, spacerując publicznie z różą w dłoni, nie miała złych intencji i nie próbowała ukryć kwiatu.

Autor: JPAJ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić