Radny z Krakowa napisał to o wigilii. Ludzie kłócą się w komentarzach
Z rodziną przy stole w domowym zaciszu czy w ekskluzywnej, hotelowej restauracji bez obowiązku zmywania garów po 12 potrawach. O tym, jak zmieniają się wigilijne przyzwyczajenia Polaków, w mediach społecznościowych napisał krakowski radny Łukasz Wantuch. Szybko odpowiedzieli mu internauci.
Na swoim Facebooku krakowski radny przytacza rozmowę ze znajomym, z której wynika, że starsze małżeństwo zamiast zapraszać na wigilię dzieci z wnukami i dalszą rodzinę zdecydowało się spędzić wigilijną kolację w restauracji tylko we dwoje.
Tak o decyzji rodziców, którzy nie organizują u siebie świąt w przytoczonej przez lokalnego polityka rozmowie, mówi ich syn: "mama powiedziała, że ma dość stania przy garach w święta, chce odpocząć i jedziemy do teściowej".
Czytaj także: "Bez Boga". Ateiści opowiadają, jak świętują w wigilię
To, i przykład innych znajomych, którzy jak opisuje radny z Krakowa, zdecydowali się święta Bożego Narodzenia spędzić z rodziną w Egipcie, skłoniły mężczyznę do rozważań nad zmianą świątecznych przyzwyczajeń Polaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To są przykre życzenia". Lepiej nie składaj ich podczas Wigilii
Zauważyłem, że zmieniamy nasze zwyczaje bożonarodzeniowe na "europejskie". To dobrze czy źle? - zastanawia się radny.
Czytaj także: Czy w Wigilię trzeba pościć? Obowiązuje post?
Na jego rozterki szybko zareagowali internauci. W komentarzach pojawiły się ożywione dyskusje.
W końcu ludzie zaczynają rozumieć, że Święta nie polegają na opychaniu się "po korek", tylko wolą ten czas spędzić z drugim człowiekiem - zauważyła jedna z osób.
A inna dodała, że każdy może spędzać święta po swojemu i nie jest to dobre, ani złe. "Od zawsze ludzie różnie spędzali, są tradycjonaliści, a są i tacy co po prostu mają na celu spędzić ten czas z rodziną bez względu na "okoliczności" - dodał ktoś kolejny.
Ale nie zabrakło też krytycznych uwag dotyczących zmian w tradycjonalistycznym podejściu. "Czy myśli Pan, że starsza samotna ciocia albo dzieci, które cieszą się ze świąt i przynależności do większej rodziny, co daje im mocne korzenie i silną bazę na życie, mają dość?" - pyta internautka.
Ludzie wreszcie rozumieją, że tradycje pochodzące z czasów, kiedy zimą nie było do roboty nic innego niż lepić setki pierogów i żreć kapustę, pszenicę i mak na tysiąc sposobów, powinny przejść do historii - zauważa ktoś inny.