*Pilot za wszelką cenę próbował wylądować na lądzie. *Kiedy nie udało mu się w parku, starał się posadzić balon na pobliskim polu golfowym, ale tam wiatr również mu na to nie pozwolił. Nie powiodły się także próby lądowania na płytkim obszarze zatoki. W końcu balon zaczął opadać na wodę 2 kilometry od brzegu - informuje theage.com.au.
Problemy podróżujących wypatrzyła rodzina, która wybrała się na łódkę. Wezwała pomoc, ale sama także podpłynęła pod opadający balon. W końcu udało się go osadzić na dziobie łodzi. Pasażerowie balonu kolejno zaczęli wysiadać z kosza. Wówczas znowu akcja przyjęła niespodziewany obrót.
Gdy pierwsze trzy osoby wysiadły z kosza, balon zaczął ponownie się wznosić. Stało się tak dlatego, że zmniejszyło się obciążenie. Na szczęście sytuację szybko udało się opanować i pozostali pasażerowie również bezpiecznie wysiedli do łodzi.
Pilot był naprawdę dobry i dość spokojny. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło – powiedział jeden z uczestników feralnego lotu.
Autor: Olga Mazur
*Teraz serce internetu w jednej aplikacji. *Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.