Dramat na stadionie. Zawodnicy i kibice łapali się za głowy
Bardzo groźna sytuacja miała miejsce podczas meczu baseballa w USA. Piłka odbita przez Alberta Almorę Jr, zawodnika Chicago Cubs, trafiła w siedzącą na trybunach dziewczynkę.
Chicago Cubs grali z Houston Astros. W czwartej rundzie meczu 25-letni Almora Jr odbił piłkę rzuconą przez miotacza i po chwili złapał się za głowę. Zaraz potem, załamany, przykucnął. Koledzy z drużyny podeszli do niego, żeby go pocieszyć. Poruszeni byli także zawodnicy z zespołu przeciwnego.
Na stadionie zapanowała grobowa cisza. Wszyscy widzieli, gdzie poleciała piłka. Z dużą siłą odbita przez pałkarza, trafiła małą dziewczynkę, która siedziała na widowni. Na stadionie jest siatka, która ma chronić kibiców przed podobnymi wypadkami, ale w tym miejscu jej akurat nie było.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Pozostaje mi tylko się modlić. Nie mam słów. Sam jestem ojcem dwójki dzieci. Jak Bóg da, to będę chciał utrzymywać relację z tą dziewczynką już do końca życia – oznajmił Albert Almora Jr, cytowany przez BBC.
Zawodnik nie mógł się pozbierać. Wrócił wprawdzie do gry, ale był wyraźnie roztrzęsiony. W pewnym momencie podszedł do pracowniczki ochrony, która znajdowała się w strefie, w którą poleciała piłka, i zaczął z nią rozmawiać. Po chwili, zapłakany, wpadł w jej objęcia.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Jej obecny stan zdrowia jest nieznany. Po meczu, który zakończył się zwycięstwem Chicago Cubs 2:1, Houston Astros opublikowali oświadczenie, w którym podkreślili, że "myślami i modlitwą jesteśmy z jej całą rodziną".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.