Żeby działać skutecznie, patolodzy muszą wiedzieć, jak czynniki zewnętrzne (owady, urazy, choroby) wpływają na proces rozkładu tkanek. Muszą mieć miejsce, by obserwować na przykład, jak rana postrzałowa czy tatuaż zniekształcają się z upływem czasu. Specjaliści badają ciała ułożone w ziemi (na różnych głębokościach i na powierzchni) porzucone w sposób, w jaki robią to mordercy.
W takim laboratorium w Knoxville trzyma się do 190 ludzkich zwłok. Dwuakrowa "farma" w stanie Tennessee otoczona jest płotem - nikt nie chce najazdu gapiów i niepotrzebnej sensacji. A łatwo o to ze względu na naturę miejsca. Na naszym kontynencie jak dotąd tafonomią zajmują się naukowcy pracujący na szczątkach zwierzęcych.
Pierwsze próby stworzenia ludzkiej "farmy" zwłok w brytyjskim Lincolnshire w 2010 roku nie powiodły się. Finansowany z prywatnych środków, wart 1,5 mln funtów projekt nigdy nie ujrzał światła dnia. Przeciwni byli mieszkańcy. Był też problem ze znalezieniem zwłok, a i zapisy w prawie nie ułatwiały sprawy - informuje "The Independent".
Za kolejną próbą założenia takiego ośrodka w Europie stoi grupa śledczych antropologów pod kierunkiem dr Anny Williams z University of Huddersfield. W przyszłym roku stanie się jasne, czy naukowcy dostaną fundusze na zbadanie przyczyn dotychczasowych niepowodzeń i znalezienia miejsca w Europie, gdzie założenie ośrodka HTF (Human Taphonomy Facility) byłoby prostsze. Tymczasem w przyszłym roku na przedmieściach Sydney zostanie otwarta kolejna "farma zwłok".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.