Aldona Brauła
Aldona Brauła| 

Polak zatrudniał do pracy w Norwegii. Jest oskarżony o handel ludźmi

16

Tomasz S. zatrudnił wiele osób do sezonowej pracy w Norwegii przy zbiorach truskawek i malin. Oferował zakwaterowanie, zwrot kosztów dojazdu i dobre stawki godzinowe. Wszystko okazało się kłamstwem. Teraz oszustem zajmuje się policja, a mężczyźnie zarzuca się handel ludźmi.

Polak zatrudniał do pracy w Norwegii. Jest oskarżony o handel ludźmi
(East News, Michal Kosc)

Tomasz S. wraz ze swoją małżonką zatrudniali do pracy w Norwegii. Wybierali głównie osoby młode, niedoświadczone, bez znajomości języka. Wszystko po to, aby później ich oszukać.

Pierwszą alarmującą kwestią był koszt pobytu. W ogłoszeniu Tomasz S. zapewniał, że zakwaterowanie będzie darmowe. Po przyjeździe okazało się, że każdy musi zapłacić za nocleg w baraku i to aż 1200 koron, czyli 600 zł. Również dojazd trzeba było załatwić na własną rękę. Pracownicy korzystali z własnych aut, w których wozili po 6-7 osób. Tomasz S. pobierał zaliczki na paliwo i obiecywał zwrot kosztów, którego zatrudnieni nigdy się nie doczekali.

Jedna z pracownic relacjonuje, że barak, w którym mieszkała, był w opłakanym stanie. W pokoju liczącym 5 metrów kwadratowych spały 3 osoby, a na swoje piętrowe łóżko wchodziła po biurku. Na 30 osób, które tam przebywały, przypadały tylko dwie łazienki z prysznicami. Czasem trzeba było czekać dwie godziny, aby się umyć.

Zobacz także: Zobacz także: Chodzą po plaży i sprzedają orzeszki. Ich zarobki robią wrażenie

Jednak nie tylko warunki mieszkaniowe były złe. Tomasz S. zachowywał się karygodnie w stosunku do swoich pracowników. Podobno krzyczał na ludzi, krytykował ich pracę oraz im groził. Żona mężczyzny czasami brała w tym udział, ona również wyzywała i zwracała uwagę. Ich zachowanie nosi znamiona przemocy psychicznej.

Ludzie bali się na to reagować.Większość z nich nie znała języka, do pracy sezonowej wyjechali po raz pierwszy. Sytuacja zmieniła się, kiedy kilka osób postanowiło wyjechać.

Pracownicy zgłosili się do Tomasza S. po pieniądze i oznajmili, że opuszczają Norwegię. Wtedy mężczyzna się wściekł, nie chciał im zapłacić. Wezwano policję, a następnego dnia na polu pojawiła się norweska Inspekcja Pracy.

Po tym, jak nie mogliśmy porozumieć się z szefem, zadzwoniliśmy na policję – relacjonowała dla Polsat News pani Julia Gałczyńska, jedna z pracownic.

Tomasz S. został aresztowany pod zarzutem handlu ludźmi. Okazało się, że regularnie dokonywał oszustw podatkowych. Rozliczał osoby, które dla niego pracowały, a jeśli miały nadpłatę podatku, przelewał ją na własne konto. Wykorzystywał brak doświadczenia młodych.

Jest mi winien 21 tys. zł. Nie dostałam nic, a przez cały okres pobytu wydałam 2 tys. zł - powiedziała 19-letnia Julia.

Sprawa Tomasza S. jest w toku. Na jaw wychodzą kolejne wątki związane z założonym przez niego obozem pracy. Jak zapewniają służby, sprawdzone będą wszystkie informacje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić