aktualizacja 

Rząd da sobie podwyżkę. Zarobi też pierwsza dama

248

Na ostatnim posiedzeniu przed przerwą wakacyjną Sejm będzie głosował nad podwyżkami dla premiera, ministrów, wiceministrów, wojewodów, prezydenta i pierwszej damy. Najwięcej zyska Beata Szydło, która obecnie zarabia 16,7 tys. zł brutto, a dzięki ustawie jej uposażenie wzrośnie do 24,1 tys. zł.

Rząd da sobie podwyżkę. Zarobi też pierwsza dama
(Getty Images, Dean Mouhtaropoulos)

Zwykli Polacy mogą tylko pomarzyć o takich pensjach. Według projektu złożonego przez grupę posłów PiS ministrowie, wiceministrowie, wicepremierowie, prezydent i wojewodowie mieliby dostawać od 4 do 5 tys. zł miesięcznie więcej, niż zarabiają obecnie. Najmniejsza podwyżka przypadnie posłom i senatorom, którzy zarobią "jedynie" ok. 2,7 tys. złotych więcej niż aktualnie. Po raz pierwszy w historii wypłatę ze środków publicznych dostawać będzie pierwsza dama.

Dlaczego posłowie chcą przyznać sobie podwyżki? Parlamentarzyści PiS narzekają, że płace urzędników najwyższego szczebla są zamrożone od 2008 roku. Co ciekawe, sami już zapomnieli, jak zmasowaną krytykę zafundowali w maju ubiegłego roku minister Bieńkowskiej, która na ujawnionych taśmach z "afery podsłuchowej" mówiła, że "za 6 tys. zł miesięcznie na stanowisku wyższego szczebla pracę weźmie tylko idiota albo złodziej".

Obecnie wiceministrowie w randze podsekretarza stanu zarabiają ok. 7 tys. zł netto, a sprawują nadzór nad wielomiliardowymi budżetami. Z tego powodu wybitni fachowcy często odmawiają pracy w rządzie – mówi poseł PiS Łukasz Schreiber, który ma prowadzić ustawę w Sejmie.

Projekt zakłada jednak drobny kruczek. Podwyżka wynagrodzeń będzie zależna od kondycji ekonomicznej państwa. Pod uwagę w określaniu wynagrodzeń brane mają być takie dane jak: średni poziom PKB w ostatnich 3 latach, wysokość płacy minimalnej w kraju oraz współczynnik nierówności społecznych (współczynnik Giniego).

*Na chwilę obecną prognoza PKB dla Polski wynosi 3,57 proc. *To wystarczy, aby obywatele zrzucili się w podatkach na podwyżki dla urzędników. Jednak gdy wskaźnik ten spadnie do 2 proc., wynagrodzenie m.in. prezydenta zmniejszy się o 1,5 tys. zł. Z kolei, biorąc pod uwagę współczynnik Giniego, jeśli wzrośnie z obecnego poziomu 0,308 do 0,320, to stracą ministrowie.

Rząd dba o siebie zamiast o obywateli. Wolałbym, aby ministrowie dostawali premię za usuwanie zbędnych przepisów – skrytykował projekt wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z klubu Kukiz'15.

Autor: Kamil Królikowski

Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić