Ostatnie ataki to udowadniają. Grupy terrorystów zostały wysłane do Europy, by tam stać się, nazwanymi przez Carla von Clausewitza, XIX-wiecznego generała, "samotnymi wilkami". Tacy wolni strzelcy otrzymują jedynie cel do wykonania i określone ramy czasowe, w których mają go zrealizować.
To bardzo skuteczna taktyka. W ten sposób trudniej jest ustalić, kto tak naprawdę jest dowódcą, a kto wykonuje rozkazy. Rozpoznanie utrudnione jest tym bardziej, że niektóre "samotne wilki" rekrutują swoich podwładnych, którzy później także stają się kolejnym ogniwem w łańcuchu powiązań między terrorystami.
Dwie pieczenie na jednym ogniu. Dzięki stosowaniu taktyki zwanej niegdyś przez Niemców "Auftragstaktik", nie tylko trudniej rozpracować siatkę terrorystów. Dużo bardziej skomplikowane staje się także przechwytywanie wszelkich form komunikacji pomiędzy poszczególnymi szczeblami. "Samotne wilki" po prostu nie muszą utrzymywać stałego kontaktu ze swoim dowództwem.
Dzięki temu terroryści są tak skuteczni. Stosowanie taktyki Clausewitza pozwala im na zachowanie sporej autonomii jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w miejscu swoich działań. Dzięki temu mogą skupić się na wykonaniu celu, a nie komunikacji ze swoimi przełożonymi. Według brytyjskiego "Daily Maila" jest to jeden z czynników, który sprawił, że ataki terrorystyczne w listopadzie 2015 roku w Paryżui ostatnie zamachy w Belgii były tak skuteczne.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.