Podszywają się pod Biedronkę? Pojechał to sprawdzić

34

Na mapie stolicy Austrii kilkanaście miesięcy temu pojawiły się dwa nowe sklepy spożywcze. Zapytacie, co w tym dziwnego. Otóż delikatesy działają pod nazwą "Bedronka". Brzmi znajomo? Owszem, nazwa ta imituje oryginalną "Biedronka".

Podszywają się pod Biedronkę? Pojechał to sprawdzić
Podszywają się pod sklep Biedronka. Pojechał to sprawdzić/zdjęcie ilustracyjne (Getty Images, Michal Fludra/NurPhoto)

Z Adamem Byśkiem z portalu INNPoland skontaktował się czytelnik, który twierdził, że we Wiedniu powstały "podróbki Biedronki". W związku z tym dziennikarz postanowił to sprawdzić.

Na miejscu mężczyźnie udało się porozmawiać z jedną z ekspedientek. - Wpadliśmy na tę nazwę, aby przyciągnąć uwagę mieszkających tu i pracujących Polaków. Na początku była to normalnie "Biedronka", ale były problemy z prawem, więc wycięliśmy jedną literkę - przyznała.

Większość z nich [Polaków mieszkających w Austrii - przypis red.] szuka, chociażby mięsa z Polski, które oprócz nas jest po prostu nieosiągalne, a ceny bardzo niskiej jakości lokalnych produktów są średnio dwa, do nawet trzech razy większych niż w Polsce - dodała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Roxie Węgiel otwiera się na temat "Tańca z Gwiazdami". Tak na telefon z produkcji zareagował jej narzeczony!

Ceny w sklepie "Bedronka"

Reporter portalu INNPoland odwiedził sklep w poniedziałek około godziny 13:00. Jak zaznacza "już na wejściu widać, że ceny niemalże wszystkich produktów, dopasowane są do austriackiego portfela, a ruch wewnątrz jest naprawdę spory". Największa kolejka była przy ladzie z wędlinami i mięsem.

To jedyny asortyment, którego ceny są prawie identyczne jak w Polsce. Głównie dzięki temu mamy tylu klientów. U nas nikt jednak nie kupuje żadnych 100, czy 200 gram mięsa. Tu kupuje się jak w rzeźni, często po kilkanaście kilogramów kiełbas, szynek i garmażerii. Wszystko przez to, że nawet w dobrych sklepach branżowych nie sposób dostać produktów porównywalnej jakości, tym bardziej sprzedawanych na wagę - powiedziała ekspedientka.

Słowa kobiety potwierdzają klienci sklepu żyjący na emigracji od wielu lat. - Nigdzie nie sposób kupić taniej szynek niż tutaj. Owszem pozostałe produkty są tutaj droższe o około 50 procent niż w Polsce, ale przecież ludzie zarabiają tu w euro, a właściciel jakość swój asortyment musi przewieźć przez dwie granice - przyznała pani Karolina w rozmowie z dziennikarzem.

Spór prawny

Jak podkreśla Adam Bysiek, w polskich mediach nie ma wzmianek o konflikcie prawnym pomiędzy właścicielami grupy Jerónimo Martins Polska S.A., który jest właścicielem znaku i nazwy Biedronka, a podmiotem austriackim.

Jednak informacje o sporze jak i konsekwencjach można znaleźć we wiedeńskich gazetach i portalach informacyjnych. O sprawie jako pierwszy napisał austriacki "Wirtschaftsblatt".

Z relacji dziennikarza wynika, że sklep ten przyciąga uwagę klientów dzięki atrakcyjnym cenom produktów polskiego pochodzenia, ale też nieugiętość właściciela placówki co do kompromisu w sprawie nazwy, która według Polsko-Austriackiej Inicjatywy Współpracy Gospodarczej narusza polskie przepisy prawa.

Sklep ten nie należy do grupy Jerónimo Martins Polska S.A. Najprawdopodobniej zostało tutaj naruszone prawo do znaku towarowego marki Biedronka. Sprawą zajęli się już prawnicy - powiedziała Barbara Kamińska-Szuba w rozmowie z redakcją elipsa.at., cytowana przez INNPoland.

Według rozmówców dziennikarza, fakt, że sklep nosi nazwę "Bedronka" może mylić klientów, którzy mogą pomyśleć, że jest to ta sama sieć, która jest popularna w Polsce. Niemniej jednak, jeśli sklep nie ma żadnego związku z właściwym właścicielem marki, może to skutkować konsekwencjami prawnymi oraz negatywnym wpływem na reputację prawdziwej marki "Biedronka".

Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić