Pokazał paragon "grozy" z pociągu. "Nie wiem, co musiałoby się stać..."
Paragony grozy i łagodności to ostatnimi czasu prawdziwy hit internetu. Niektóre z nich pokazują absurdy polskich sklepów czy restauracji, inne są miłą odmianą od panującej drożyzny. Jeden z internautów postanowił pochwalić się tym, ile wydał w wagonie restauracyjnym w pociągu z Wrocławia do Warszawy.
Paragony grozy największą popularnością cieszyły się w wakacje. Polacy masowo wyjeżdżali nad polskie morze, co w sezonie niejednokrotnie wiąże się z wysokimi kosztami. Za przyjemności takie jak ryba w restauracji czy gofry w szczytowym momencie płaci się niemałe pieniądze. Niestety, mimo, że lato się skończyło, drożyzna wciąż szaleje nie tylko nad Bałtykiem, ale również w innych rejonach kraju.
Szalejąca inflacja z miesiąca na miesiąc daje się we znaki Polakom. Ceny paliw, energii, ale też podstawowych produktów spożywczych znacząco rosną. Podobnie wizyty w restauracji dla wielu osób nie są już tak częste jak kiedyś. Są też tacy, którym wysokie ceny niestraszne, a swoimi wydatkami chętnie chwalą się w sieci choćby ironicznie.
Na Twitterze pojawiło się zdjęcie paragonu grozy z pociągu. Mężczyzna pokazał, ile wydał za obiad dla kilku osób oraz sporą ilość alkoholu w Warsie, który do najtańszych nie należy, jednak na długich trasach bywa nieocenionym wagonem dla głodnych pasażerów. Jak było tym razem?
Na paragonie widać między innymi zupę dnia, filet z kurczaka, kotlet schabowy, pierogi, sok pomidorowy, herbatę, kawę czy wodę. Niektóre z dań zamówione są w kilku sztukach. Do tego pasażerowie zdecydowali się napić piwa Łomża zamawiając je aż 11 razy. Za wszystko mężczyzna zapłacił... 408,40 zł. Internauci oniemieli.
"Nie wiem co musiałoby się stać żebym z całą rodziną wybrał się na obiad do Warsu" - czytamy pod wpisem. "Ile?!", "11 browarów?", "Łomża robi paragon" - piszą ironicznie komentujący. Poniżej wpis oraz dokładne zdjęcie paragonu.
Czytaj także: Plaga szczurów w Lublinie. Zaczynają wchodzić do domów