Zagrał go 40 lat temu. Dziś jest nowym laureatem Oscara
Ten moment Ke Huy Quan będzie pamiętał przez długie lata. Jako mały chłopiec zagrał w filmie "Indiana Jones i Świątynia Zagłady". Teraz wygrał swojego pierwszego Oscara, a statuetkę wręczył mu Harrison Ford. Spotkali się po 40 latach na wielkiej scenie. Publiczność nie kryła wzruszenia.
Podczas 95. gali Oscarów większość statuetek zgarnął film "Wszystko wszędzie naraz", reż. Daniela Kwan i Daniela Scheinert. Doceniany od wielu miesięcy, zdobył najważniejszą nagrodę w kinematografii. W filmie zagrał Ke Huy Quan, który także zdobył Oscara. Nominowany był w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy.
Aktor nie krył ogromnej ekscytacji z wygranej nagrody. Na scenie ze statuetką czekał na niego Harrison Ford, który mu ją wręczył. Aktorzy mocno się przytulili, a publiczność nie kryła wzruszenia. To był naprawdę epicki moment.
Ke Huy Quan udowodnił, że warto spełniać marzenia. Jemu się to udało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Andrzej Seweryn o młodych filmowcach: "Chcę się od nich uczyć"
Spędziłem rok w obozie dla uchodźców i wylądowałem tutaj. Nie wierzę, że mi ta historia przydarzyła się naprawdę. To właśnie amerykański sen. Trzeba wierzyć w swoje marzenia, a ja prawie się poddałem. Pamiętajcie, żeby wierzyć w swoje marzenia! - mówił ze łzami w oczach podczas wystąpienia.
Zawdzięczam wszystko miłości mojego życia, mojej żonie Echo, która co miesiąc, rok po roku od 20 lat mówiła mi, że któregoś dnia nadejdzie mój czas - powiedział aktor.
Ten chłopiec z "Indiana Jones" jest już dorosły i właśnie zdobył Oscara
Popularność zdobył dzięki filmowi Stevena Spielberga "Indiana Jones i Świątynia Zagłady", w którym zagrał chłopca o imieniu Wan Li, który przeżywa liczne przygody wraz dr. Jonesem granym przez Harrison Forda. Film powstał w 1984 roku. Nawiązali do niego organizatorzy tegorocznych Oscarów, kiedy to Harrison Ford wręczył statuetkę Ke Huy Quanowi.
Aktor zagrał także w filmie "Goonies". Dorósł, a jego kariera filmowa przycichła. Przez lata nie mógł znaleźć odpowiedniej dla siebie roli i miał za sobą liczne, nieudane castingi. Przez jakiś czas odnajdywał się w roli producenta filmowego, jednak wciąż kochał grać.
Kilka lat temu odezwano się do niego z ofertą roli drugoplanowej w filmie "Wszystko wszędzie naraz", gdzie zagrał męża głównej bohaterki Michelle Yeoh. Aktor wypadł genialnie, co zostało docenione przez Akademię.