Maniaczka selfie uzależniła się od hormonu
Z miłości do selfie
Jacqui Ryland to 29-letnia samotna matka z Worcester w Anglii. Ma obsesję na punkcie selfie. Robi ich sobie ponad 100 dziennie i udostępnia w mediach społecznościowych. Jedna obsesja przerodziła się w drugą. Chciała wyglądać coraz lepiej, ale kosmetyki to dla niej za mało. Zaczęła brać hormon wzrostu, od którego się uzależniła.
Nowe piersi
11 lat temu Jacqui wyglądała zdecydowanie inaczej. Jak widać naturalne metody zachowania figury nie są jej priorytetem. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to operacja piersi. Zdecydowała się na nią już w wieku 17 lat. Było to też pierwsze poświęcenie swojego zdrowia dla lepszego wyglądu. Jeden z implantów pękł. Nie obyło się bez kolejnej operacji.
Hormon wzrostu
Jacqui wzięła się ostro do ćwiczeń na siłowni. Jednak efekty treningów jej nie zadowalały. Zaczęła więc brać zastrzyki z hormonem wzrostu, których nie powinno przyjmować się bez konsultacji z lekarzem. A już na pewno nie w takich ilościach, jak robi to angielska maniaczka selfie. Uzależniona od zastrzyków przyznaje, że zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji, ale nie potrafi przestać ich brać.
Efekty uboczne
- Dzięki hormonowi wzrostu moja skóra wygląda lepiej, czuję się młodziej, paznokcie i włosy szybciej rosną, a tłuszcz szybciej znika - przyznaje Jacqui. Zdaje sobie sprawę jednak również z zagrożeń: - Serce może urosnąć, co może być niebezpieczne. A jeśli masz w sobie komórki rakowe, hormon sprawi, że zaczną się one mnożyć w szybszym tempie.
Media społecznościowe
Jacqui uważa, że ludzie po raz pierwszy baczniej zwrócili na nią uwagę dzięki nowym piersiom. Na Instagramie ma prawie 100 tys. obserwujących, podobnie na Twitterze i Snapchacie.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni?
Popularność przyniosła jej korzyści materialne. Anonimowi wielbiciele przesyłają jej sprzęt elektroniczny, buty, markowe okulary, czy biżuterię. Jacqui bardzo lubi swoje życie, chociaż dostrzega błędy, jakie popełniła. Ale jednego jest pewna: nie chce, żeby jej córka poszła w jej ślady. Niestety, nie może świecić przykładem jako matka, bo wciąż zrobienie selfie jest dla niej jak wzięcie kolejnego oddechu.
Hot or not?
Co sądzicie o Jacqui i jej obsesji robienia selfie? Czy ryzykowanie zdrowiem dla "lepszego" wyglądu ma jakikolwiek sens?