Natura jest bezlitosna
Dwa byki łosia "pobiły się" na Alasce o klępę, wpadły do lodowatej wody i zginęły splątane porożami. Pewnie tkwiłyby w lodzie aż do roztopów, ale nad powierzchnią rosochy zwróciły uwagę myśliwych z pobliskiego Unalakleet. "Popisy" samców skończyły się dla nich sromotnie, odkrywcy miejsca starcia, Brad Webster i Jeff Erickson, zyskali niezwykłe trofea.
Zdjęcia w tej galerii pochodzą z profilu FB Jeffa Ericksona.
Znalezisko pod śniegiem
Po zdjęciu z lodu warstwy śniegu oczom myśliwych ukazał się niezwykły widok. Zajęte walką byki wpadły pod lód rzeki North River, ponad 640 km na północny zachód od Anchorage.
Poroże
Łoś-byk osiąga wagę od 300 do 400 kg. Jego poroże, rosochy, może przybrać kształt tyk z długimi odnogami (w gwarze myśliwskiej to badylarz) lub łopat z krótszymi odnogami (łopatacz).
Przypadek
Według Ericksona o znalezieniu łosi zdecydował przypadek. Jego kolega miał straszną ochotę poślizgać się po płaskiej tafli zamarzniętej rzeki, gdy niemal stracił równowagę, zahaczając o poroża zamrożonych zwierząt.
Ciekawa teoria
Po odkryciu warstwy, lodu myśliwi przyjrzeli się bliżej zwierzętom i doszli do wniosku, że jeden z byków mógł być już martwy, gdy wpadał do rzeki. Fragment rogu przeciwnika zatopił się w jego ciele i byk mógł się wykrwawić. Smak zwycięstwa mógł okazać się gorzki, bo po splątaniu poroży martwy przeciwnik mógł utrudnić poruszanie się triumfatora i dosłownie wciągnąć go pod wodę. Tego już nigdy się nie dowiemy. Głowy obu byków trafią teraz nad kominki znalazców.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.