Pogoda nie sprzyja? Tak rozpalisz grilla w trudnych warunkach
Sezon rozpoczęty
Długi weekend majowy to nieoficjalny początek sezonu grillowego. Nieważne, czy posiadasz zaawansowany technicznie grill gazowy, czy kupiony w supermarkecie zestaw grillowy w postaci dwóch aluminiowych tacek. To idealny moment, by zaprosić znajomych i spędzić miły czas na świeżym powietrzu. O ile oczywiście jest pogoda.
Deszcz grillowi nie straszny
Choć zdarzają się takie majowe dni, kiedy temperatura dochodzi do 30 stopni, w tym roku chyba nie mamy co na to liczyć. Grill jednak musi być, szczególnie kiedy plany poczynione były już w połowie kwietnia, a lodówka pęka w szwach od kiełbas, karkówek, warzyw i orzeźwiających napojów. Prawdziwych fanów grilla nie zatrzyma nawet siąpiący deszcz. Oni wiedzą, jak sobie poradzić z mokrą podpałką i wilgotnym węglem.
Odpowiednie przygotowanie
Rozpalanie grilla w deszczu to wyzwanie, ale nie jest to takie trudne, jak się wydaje. Szczególnie jeśli będziemy na to przygotowani. Dobrze na przykład, jeśli węgiel lub brykiet nie są całkiem mokre. Nawet te jednak w końcu zaczną się żarzyć, jeśli wzniecimy ogień mądrze, używając do tego dobrej podpałki.
Mokre zapałki to nie problem
Prawdziwi mistrzowie survivalu lub byli harcerze odpalają grille i ogniska od jednej zapałki. Przy panującej w powietrzu wilgoci dobrze zaopatrzyć się w profesjonalne zapałki sztormowe, które zapłoną nawet, kiedy są całkiem mokre. Jeśli mamy paczkę zwykłych i krótkich, też można ich użyć. Najważniejsze, by pudełko z draską było względnie suche. Łepek mokrej zapałki można szybko wysuszyć, na przykład pocierając ją o znajdujące się pod kapturem suche włosy.
Słup ognia
Nie chce wam się tracić czasu na wygłupy i zabawę w harcerza, więc używacie benzyny. Znany błąd i bardzo niebezpieczna zabawa, mimo że widowiskowa. Nie dość, że to pójście na zupełną łatwiznę, to jeszcze płomień palącego się paliwa ciężko przewidzieć i okiełznać. Poza tym śmierdzi.
Chemiczny grill
Do podpalania grilla bardzo dobre są gazety i papier. Nie warto jednak dorzucać do niego laminowanych kartonów czy nasiąkniętych farbą drukarską kolorowych opakowań. Nie dość, że bardzo długo zajmują się ogniem, to jeszcze nie pachną zbyt pięknie, chemiczne opary, które przedostaną się później do waszego jedzenia, na pewno nie należą do najzdrowszych.
Płonące chrupki
Czym byłby świat bez pomysłowych ludzi? Może zamiast dedykowanej podpałki użyć czegoś mniej chemicznego? Okazuje się, że chrupki kukurydziane świetnie się do tego nadają.
Nieodzowna suszarka
Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie robienia grilla w zupełnej głuszy, gdzie nie ma dostępu do gniazdka elektrycznego. I nie chodzi im bynajmniej o podłączenie komórki czy zestawu muzycznego, ale o suszarkę do włosów. Mocny i gorący strumień powietrza jest idealny do rozniecania ognia, szczególnie jeśli węgiel jest wilgotny. Poza tym dmuchanie na węgiel nieco męczy.
Cały ten żar
Jeśli wszystko pójdzie dobrze i węgiel zacznie się żarzyć, możemy mówić o sukcesie. Nawet jeśli kropi deszcz, nie powinno to zaszkodzić naszemu grillowi. Żar to nie ogień i zdecydowanie trudniej go zgasić z powodu kilku kropli. Zawsze można jednak przykryć grill pokrywką i chwilę poczekać.
Pełen sukces
Walka z grillem podczas deszczu nie zawsze kończy się sukcesem, ale jeśli byliśmy dostatecznie wyrwali i uważaliśmy z ogniem (bezpieczeństwo przede wszystkim!), możemy liczyć na nagrodę. Tym bardziej, że prędzej czy później, ale w końcu zawsze wychodzi słońce.
Autor: Tomasz Wiślicki