10 godzin strachu i mobilizacji policji. Wszystko przez "żart"
Ponad dziesięć godzin trwały poszukiwania 53-letniej kobiety z Ukrainy, która zgłosiła swoje rzekome porwanie. Policja z Gliwic podsumowuje konsekwencje nieodpowiedzialnego żartu.
W poniedziałek, 29 września, tuż po godzinie 5:30, gliwicka policja otrzymała zgłoszenie o porwaniu kobiety. W akcję zaangażowano funkcjonariuszy zarówno z Gliwic, jak i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Służby natychmiast rozpoczęły intensywne poszukiwania, wykorzystując specjalistyczny sprzęt oraz znaczne siły, by jak najszybciej odnaleźć osobę, której życie mogło być zagrożone - czytamy na stronie policji z Gliwic.
Działania trwały przez ponad dziesięć godzin. Ostatecznie policjanci odnaleźli 53-letnią obywatelkę Ukrainy w jednym z domków jednorodzinnych. Kobieta była... cała i zdrowa, a alarm okazał się fałszywy.
Szalał motorem po Wrocławiu. Nie wiedział, że jedzie za nim policja
Jak wyjaśniła funkcjonariuszom, zgłoszenie było "żartem pod wpływem alkoholu". Była przekonana, że jej historia nie zostanie potraktowana poważnie.
Fałszywe porwanie. Policja apeluje
Policja podkreśla, że każda sytuacja, w której zagrożone jest życie lub zdrowie, traktowana jest priorytetowo. W tym przypadku zaangażowanie służb mogło opóźnić pomoc dla osób naprawdę potrzebujących. Funkcjonariusze zastosowali wobec kobiety tryb przyspieszony, dzięki czemu sprawa trafiła bezpośrednio do sądu.
Możliwe, że 53-latka będzie musiała pokryć koszty niepotrzebnej akcji ratunkowej. Sąd zdecyduje o dalszych konsekwencjach jej czynu. Policja przypomina, że każdy fałszywy alarm to realne zagrożenie dla osób oczekujących na prawdziwą pomoc.