Atak na znanego fotografa. Zwrócił uwagę na śmieciowe ulotki
Zmasowany atak na znanego fotografa, Piotra Ulanowskiego. Mężczyzna został ofiarą hejterów, bo zwrócił uwagę, że kserowane kartki-ulotki zaśmiecają Bydgoszcz. Teraz musi mierzyć się z fałszywymi oskarżeniami, które pojawiają się w sieci.
Sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Piotr Ulanowski jest jednym z najbardziej znanych fotografów w Bydgoszczy. Zdjęcia mężczyzny doceniano w całej Polsce. Teraz fotograf padł ofiarą zmasowanego hejtu.
Wszystko zaczęło się, gdy na jednej z bydgoskich grup skrytykował kartki nalepiane przez jedną z firm zajmujących się przeprowadzkami. Zwrócił uwagę, że ulotki to "wytwór AI i kserokopiarki". Ulanowski uważa, że kartki będą zaśmiecać bydgoską przestrzeń publiczną.
Burza o nocną prohibicję. Prof. Słomka o potencjalnym wygranym tego sporu
Taśma już się odkleja. Zaraz spadną deszcze i to ksero, rozwieszone w wielu miejscach, zrobi się smętną szmatą. Czy panom siłaczom starczy sił, żeby na Bartodziejach po sobie posprzątać? - napisał na grupie miejskiej "Bydgoszczanie" na Facebooku.
Firma nie zdecydowała się na przeprosiny. Wręcz przeciwnie. "Gazeta Wyborcza" informuje, że z oficjalnego konta przedsiębiorstwa opublikowano wpis, który uderzał w wiarygodność fotografa.
Witam, chciałbym przedstawić państwu profil oszusta, który próbuje wykorzystać zasięgi i kłamać oszust i kłamca uważać na profil! (pisownia oryginalna) - napisali w mediach społecznościowych właściciele firmy .
Ulanowski przekazał w rozmowie z "Wyborczą", że od momentu publikacji tego komentarza, wielu znajomych zaczęło do niego dzwonić i pytać, skąd tak zmasowana akcja hejterska. Podobnych wpisów zaczęło pojawiać się więcej.
Nie mam zamiaru tego zostawiać bez reakcji. Ja nie zrobiłem niczego złego. Zwróciłem uwagę w kulturalny sposób. Spotkało mnie publiczne zniesławienie na wielką skalę - powiedział "Wyborczej" Ulanowski.
Fotograf zgłosił sprawę policji. Funkcjonariusze przyjęli zawiadomienie. Hejterzy mogą być ścigani z art. 212 Kodeksu karnego, czyli zniesławienia. Za czyn ten grozi kara do nawet roku pozbawienia wolności.