100 dni prezydentury Trumpa. Krytyka narasta
Donald Trump, po niemal 100 dniach od ponownego objęcia urzędu prezydenta USA, stoi w obliczu krytyki za swoje podejście do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Mimo obietnic szybkiego zakończenia wojny, rosyjska agresja na Ukrainę trwa.
Donald Trump, po objęciu urzędu prezydenta USA, obiecywał szybkie zakończenie wojny na Ukrainie. Mimo to, po niemal 100 dniach jego prezydentury, konflikt trwa, a Rosja nadal atakuje ukraińskie miasta. Trump zapewnia, że nie faworyzuje żadnej ze stron, a jego celem jest zakończenie przelewu krwi.
Podczas kampanii wyborczej Trump wielokrotnie deklarował, że zakończy wojnę w ciągu 24 godzin po objęciu urzędu. Jak wskazuje CNN, taką deklarację prezydent wygłosił publicznie aż 53 razy. Jednak po zwycięstwie w wyborach w 2024 r. jego zapowiedzi stały się mniej ambitne. W dniu inauguracji 20 stycznia br. Trump oświadczył, że zamierza zakończyć konflikt jak najszybciej.
Amerykańskie media, na które powołuje się Polska Agencja Prasowa, wskazują, że Trump chciał osiągnąć pokój przed setnym dniem swojej kadencji — Trump będzie go obchodził we wtorek, zaś według szacunków części mediów amerykańskich sto dni minie w środę. Osiągnięcie pokoju w tak krótkim czasie jest zadaniem awykonalnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna celna Trumpa. Zapytaliśmy w Sejmie, co czeka polskich przedsiębiorców
Amerykańskie media ujawniły również propozycję pokojową, którą USA zaproponowały Ukrainie. Zawiera ona punkt o uznaniu rosyjskiego zwierzchnictwa nad Krymem. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, odrzucił tę możliwość, podkreślając, że byłoby to sprzeczne z konstytucją Ukrainy.
Relacje z Rosją
Trump, mimo że publicznie krytykuje Rosję za ataki na Ukrainę, w prywatnych rozmowach przyznaje, że osiągnięcie porozumienia jest trudniejsze, niż się spodziewał.
Prezydent USA w prywatnych rozmowach przyznaje, że wypracowanie porozumienia między Rosją i Ukrainą jest trudniejsze, niż sądził, i jest sfrustrowany tym, że jego dotychczasowe starania nie przyniosły pożądanego efektu - napisał w piątek portal telewizji CNN, cytowany przez PAP.
Dodatkowo stacja zwraca uwagę, że przez większość swojej drugiej kadencji Trump kieruje swoją złość na Ukrainę, a nie na Rosję. Wyrazem rosnącej frustracji prezydenta USA miały być wpisy skierowane do Putina po kolejnych atakach na Ukrainę. Trump nawoływał Putina, by ten "przestał".
Z Moskwy płyną sygnały zadowolenia z prezydentury Trumpa. Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji, w wywiadzie dla telewizji CBS, stwierdził, że Trump dostrzega potrzebę zajęcia się podstawowymi przyczynami wojny. Tymczasem sondaż Pew Research, na który powołuje się PAP, wskazuje, że 43 proc. badanych uważa, że Trump faworyzuje Rosję.