40 lat stażu. Coś takiego ujrzała pierwszy raz. "Potrafi się ruszać"
Na Pomorzu Gdańskim grzybiarka z 40-letnim stażem natknęła się na "masło czarownicy" - żółtą, poruszającą się gąbkę, która od wieków owiana jest legendami i fascynuje naukowców. Choć wygląda ciekawie, może być groźna dla zdrowia.
W lasach Ocypla na Kociewiu doświadczona grzybiarka natknęła się na niezwykły okaz – "masło czarownicy" - donosi "Dziennik Bałtycki".
Ten organizm wyróżnia się intensywnie cytrynowym kolorem i strukturą przypominającą gąbkę. Najchętniej rozwija się na martwych pniach drzew, kamieniach czy wśród leśnego runa. Choć sprawia wrażenie nieruchomego, potrafi przemieszczać się z prędkością do 0,5 cm na godzinę, co dodatkowo budzi ciekawość spacerowiczów. Znalezisko pani Ani, grzybiarki z 40-letnim stażem, mocno ją zaciekawiło.
Po raz pierwszy napotkałam "masło czarownicy". Nie jest ono rośliną, zwierzęciem ani też grzybem, ale potrafi się poruszać. Spaceruje z prędkością do 0,5 cm na godzinę. Jego ziemska historia liczy 1,5 miliarda lat. Taka ciekawostka z Borów Tucholskich - powiedziała kobieta w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjeżdżają z różnych stron Polski. "Dużo osób mówi, że zadziwia ich cały klimat"
"Masło czarownicy" od wieków owiane jest legendami. W ludowych wierzeniach uznawano je za dowód działalności czarownic lub skandynawskich trolli, którzy marnowali skradzione mleko. W polskich wsiach jego pojawienie się miało zwiastować straty w gospodarstwie - kiszenie mleka czy tworzenie się kołtunów u koni. Tajemniczy wygląd i nietypowe cechy sprawiały, że budził on trwogę i respekt.
"Pojawiły się na Ziemi ponad 600 milionów lat temu"
Jak tłumaczy Radosława Krysiak, rzeczniczka prasowa Nadleśnictwa Lubichowo, śluzowce - bo tak fachowo nazywa się "masło czarownicy" - są jednymi z najstarszych organizmów na Ziemi.
Śluzowce nie są ani grzybami, ani zwierzętami. Pojawiły się na Ziemi ponad 600 milionów lat temu. Mogą przemieszczać się za pomocą nibynóżek i reagować na bodźce - wyjaśnia, cytowana przez "Dziennik Bałtycki".
Choć w Meksyku czy ukraińskich Karpatach zdarza się, że śmiałkowie przygotowują z niego potrawy przypominające jajecznicę, polscy eksperci stanowczo odradzają takie eksperymenty.
Zwykle uznawany za niejadalny, gdyż ma bardzo dużą zdolność akumulowania metali ciężkich. To po prostu wspaniały okaz do obserwacji i robienia zdjęć - podsumowuje Krysiak.