Biskup pod ostrzałem za słowa o pracy. "Powinien zacząć od siebie"
Biskup Damian Bryl podczas nabożeństwa z okazji 1 maja stwierdził, że "żaden chrześcijanin nie może czuć się uprawniony do tego, by nie pracować i żyć na koszt innych". Teolodzy, z którymi rozmawiał portal natemat.pl skrytykowali postawę duchowego
W poniedziałek, 1 maja, w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu miała miejsce msza dla uczestników Ogólnopolskiej Pielgrzymki Robotników i Pracodawców. W nabożeństwie wzięli udział pracodawcy, robotnicy i rzemieślnicy z całej Polski. Podczas kazania biskup Damian Bryl mówił o pracy i jej sensie dla każdej osoby wierzącej.
Biskup skrytykowany. "Powinien zacząć od siebie"
Żaden chrześcijanin nie może czuć się uprawniony do tego, by nie pracować i żyć na koszt innych — powiedział duchowny.
Słowa wywołały niemałe zamieszanie w mediach. Portal natemat.pl zapytał o zdanie teologów. Prof. Stanisław Obirek stwierdził, że takie słowa w ustach duchownego są dość ryzykowne, ponieważ Kościół funkcjonuje dzięki wiernym, a księża nie rozliczają się ze swojej pracy jak przeciętni obywatele.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski papież i kremówki. Posłanka Lewicy zabrała głos
Jeśli biskup Bryl chce do tego nawoływać, to powinien zacząć od siebie, czyli od kleru, bo w tej grupie jest bardzo słabo z utrzymywaniem się z pracy własnych rąk – ocenia prof. Obirek.
Dodał, że słowa duchownego świadczą o "odklejeniu duchownych od realiów społecznych". Zauważył, że na całym świecie są miliony osób, które żyją w skrajnym ubóstwie, pracują nawet po kilkanaście godzin dziennie, a nadal nie prawie nic nie mają. Obciążanie ich poczuciem winy jest "skrajnie nieodpowiedzialne moralnie".
Podobne zdanie ma prof. Tadeusz Bartoś. W rozmowie z portalem zauważył, że słowa biskupa mają "potencjał nagonki".
Człowiek słucha takiego kazania i zaczyna się zastanawiać, kto w jego otoczeniu jest pasożytem — mówi.
Czytaj także: Tłum ludzi do spowiedzi. Ksiądz nie kryje zaskoczenia
Teolog zwrócił uwagę na fakt, że wiele osób nie pracuje, ponieważ nie może. Są także dzieci i młodzież, których obowiązkiem jest nauka. "Czy to znaczy, że te wszystkie osoby nie mają zajęcia? Czy to znaczy, że nie są chrześcijanami? Przecież to absurd" – mówi prof. Bartoś.
Nam z zewnątrz może się wydawać, że ktoś jest leniem, a prawda jest taka, że nie jest w stanie pracować, bo walczy o życie – tłumaczy prof. Bartoś.