Agnieszka Potoczny-Łagowska| 

"Boże, Boże, gdzie nas przywieźli!". Zobaczył napis i już wszystko wiedział

W piątek 27 stycznia 2023 roku wypada 78. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Zabito w nim, jak szacują historycy, od 1 do 1,5 miliona ludzi. Portal o2.pl dotarł do dwóch byłych więźniarek, które ocalały. – Znalazłyśmy się w piekle. Nie da się o tym zapomnieć – mówią Stefania Wernik (79 l.) i Zdzisława Włodarczyk (90 l.).

"Boże, Boże, gdzie nas przywieźli!". Zobaczył napis i już wszystko wiedział
90-letnia dzisiaj Zdzisława Włodarczyk wspomina słowa ojca. - Jechaliśmy pociągiem. Tata ujrzał napis "Auschwitz" i wtedy wpadł w totalną rozpacz - mówi w rozmowie z o2.pl. Na zdjęciu wykonanym 1 stycznia 1945 widać ludzi wysiadających z pociągu po przybyciu do Auschwitz (Getty Images, PAP)

Stefania Wernik i Zdzisława Włodarczyk nigdy nie otrząsnęły się z koszmaru wojennych wydarzeń. Zdecydowały się jednak przekazywać kolejnym pokoleniom, co przeżyły w Auschwitz, aby tragiczna historia już nigdy więcej się nie powtórzyła. Ich przerażające świadectwa sprawiają, że do oczu napływają łzy.

Tata bił głową o wagon pociągu

Zdzisława Włodarczyk wspomina obóz w Auschwitz oczami nastoletniej dziewczynki. – Trafiłam tam w pierwszym transporcie z powstania warszawskiego, czyli 12 sierpnia 1944 roku. Miałam tylko 11 lat. Wraz ze mną byli rodzice i 6-letni braciszek – wyjaśnia.

Pamiętam dzień łapanki. Wszędzie fruwały granaty, wrzucano je do kamienic i niszczono nasze mieszkania. Słyszałam krzyczące kobiety i widziałam mężczyzn ginących od strzałów – mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Odważne kobiety z Auschwitz-Birkenau. Największy bunt w dziejach niemieckiego obozu śmierci

Zdzisława Włodarczyk ujawnia nam swoje pierwsze dramatyczne wspomnienie z Auschwitz. – Czułam, że dzieje się coś złego. Jechaliśmy pociągiem. Tata ujrzał napis "Auschwitz" i wtedy wpadł w totalną rozpacz. Zaczął krzyczeć: "Boże, Boże, gdzie nas przywieźli"! Bił głową o wagon pociągu – mówi. Po wyjściu z pojazdu rozdzielono ją z bliskimi. Jedni szli w lewo, drudzy w prawo.

Kazano nam się rozebrać. Następnie każdemu golili głowę. Nie mogę wyzbyć się z pamięci widoku pewnej dziewczyny z długimi, pięknymi warkoczami. Stała nago, nagle kucnęła, rozpuściła włosy i się nimi okryła. Wówczas podbiegł do niej SS-man, mocno ścisnął za brodę i podniósł ją do góry. Potem bardzo poniżał tę więźniarkę – wyjawia.

Innym szokującym wspomnieniem są dla mnie przeraźliwie chude szkielety obleczone skórą. Do dziś mam je przed oczami – dodaje.

Małej Zdzisławie nadano numer obozowy 85 282.

Urodzona w piekle

Stefania Wernik przyszła na świat w Auschwitz 8 listopada 1944 roku. Seniorka otwarcie i bez ogródek mówi nam, że "urodziła się w piekle". Tak jak innym noworodkom, także i tej malutkiej dziewczynce wytatuowano na lewej nodze numer obozowy: 89 136.

Moja mamusia wybrała się w odwiedziny do sąsiadki. Dołączyła do piętnastu innych kobiet, które zajmowały się szmuglowaniem jedzenia. Pech chciał, że cała grupa wpadła w ręce Niemców – opowiada rodzinną historię.

Mamę pani Stefanii w drugim miesiącu ciąży przewieziono do Auschwitz. – Długo ukrywała, że spodziewa się dziecka, bo bała się śmierci. Bardzo ciężko fizycznie pracowała. Dopiero dwa miesiące przed rozwiązaniem kapo zorganizował jej wygodniejszy barak. Niestety warunki były tam równie ciężkie. Po porodzie, który trwał trzy dni, mama ciągle słabła i mdlała – mówi 79-latka.

Dzień wyzwolenia. "Mama ledwo szła, ważyła 28 kilogramów"

Tuż po narodzinach mała Stefania została wykąpana w lodowatej wodzie. – Założono mi obozowy pasiak. Potem było tylko gorzej. Zajął się mną doktor Josef Mengele, czyli "Anioł Śmierci". Stałam się jedną z ofiar jego eksperymentów. Mama opowiadała, że gdy przynoszono mnie z tych badań, to nie dało się mnie uspokoić, tak mocno płakałam – przyznaje.

Stefania Wernik mówi, że opuściła obóz wraz z rodzicielką w dniu wyzwolenia, a więc 27 stycznia 1945 roku. – Mama ledwo szła, ważyła wtedy tylko 28 kilogramów. Zawinęła mnie w koc i ciągnęła po śniegu na 30-stopniowym mrozie. Tak dotarła do sklepu w Libiążu, gdzie pomogli ludzie dobrej woli – wyjaśnia.

Pani Stefania wciąż boryka się ze skutkami obozowego życia, choć była w nim jako maleńkie dziecko. Cierpi na wiele schorzeń. Ma potworną nerwicę oraz ciągle wysokie ciśnienie. Do dzisiaj nie ogląda żadnych filmów wojennych.

To piętno zostało we mnie nawet po wyjściu z obozu. Nigdy nie zginie. Wszystko wyssałam wraz z mlekiem matki. Apeluję - nigdy więcej wojny i faszyzmu. Ideologie świata są podstępne, wystarczy w nie tylko uwierzyć – podsumowuje.

"Historia niczego nas nie nauczyła"

Zdzisława Włodarczyk opuściła obóz w Auschwitz w dniu wyzwolenia w 1945 roku. Dziś przywołuje wstrząsające obrazy z przeszłości i mówi o nich w kontekście toczącej się wojny w Ukrainie. – To znów się dzieje! Historia niczego nas nie nauczyła. Egoizm u władzy sprawia, że cierpi drugi człowiek. Modlę się o pokój na świecie, brak konfliktów zbrojnych i o to, by obozy nigdy nie powróciły – podsumowuje.

Przypomnijmy - obóz Auschwitz został założony przez Niemców w 1940 roku. Z kolei Auschwitz II – Birkenau stworzono dwa lata później. W kompleksie obozów KL Auschwitz zamordowano, jak szacują historycy, od 1 do 1,5 mln ludzi.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić