Chcą szukać "złotego pociągu". Leśnik przekazał nowe informacje
- Na razie w lesie jest bez zmian - mówi nadleśniczy Jerzy Zemlik w rozmowie z Radiem Eska. Poszukiwacze "złotego pociągu" wciąż nie weszli na teren, gdzie ma znajdować się legendarny skład. Jak twierdzi, odkrywcy "mobilizują siły i załatwiają dalsze tematy" dot. "złotego pociągu".
Historia złotego pociągu sięga czasów II wojny światowej. Według licznych relacji, pod koniec wojny niemieccy żołnierze mieli ukryć w okolicach Wałbrzycha pancerny skład kolejowy, wypełniony złotem, dziełami sztuki i kosztownościami.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Miejsce ukrycia złotego pociągu od początku budziło emocje. Najczęściej wskazywano okolice 65. kilometra trasy kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha, gdzie miały znajdować się nieczynne tunele i podziemne korytarze. To właśnie tam, według niektórych świadków, miał zniknąć skład w ostatnich dniach wojny.
Zgodę, od Nadleśnictwa Świdnica, na poszukiwania składu otrzymała grupa "Złoty Pociąg 2025". Członkowie zespołu w rozmowie z "Faktem" twierdzą, że przeprowadzone badania dały 100 proc. pewności, że trzy wagony znajdują się w tunelu. Wagony w okresie II wojny światowej miały 12 metrów i ok. 14,5 tony.
W jego zasypywaniu mogli brać udział więźniowie obozów. Obecność "złotego pociągu" miał potwierdzić również nieżyjący już świadek. Przebywał Wałbrzychu na robotach przymusowych.
Wydaliśmy warunkową częściową zgodę na prowadzenie prac. Z tego, co wiem, potencjalni wnioskodawcy mobilizują siły i załatwiają dalsze tematy związane z procedowaniem kolejnych zgód i na tym sprawa na tę chwilę stanęła - mówi "Esce" nadleśniczy Jerzy Zemlik.
Dodaje, że obszar poszukiwawczy wynosi do około pół hektara. Tam prace mogą prowadzić z wykorzystaniem ręcznych urządzeń elektronicznych oraz ręcznych bardzo prostych narzędzi takich jak łopatki, saperki, szpadle.
- Na razie w lesie jest bez zmian – dodaje na koniec nadleśniczy. Każda ingerencja związana jest z wyłączeniem gruntu leśnego z produkcji, a więc na to musi być szereg zgód, takich jak aprobata nadleśnictwa, zgoda dyrekcji regionalnej, generalnej i na samym końcu Ministra Środowiska. To może potrwać nie tygodnie, a długie miesiące jak nie lata - kończy Zemlik rozmowę z Radiem Eska.
Przypomnijmy, grupa poszukiwaczy "Złoty pociąg 2025" zapowiadała, że prace mogą rozpocząć się w okolicach sierpnia. Z kolei na podobny okres zapowiadana była konferencja prasowa z przedstawieniem najważniejszych szczegółów dot. legendarnego składu.