W kościele św. Antoniego z Padwy w Morris w Indianie odkryto hostię z czerwonymi śladami, co wzbudziło zainteresowanie wiernych. Archidiecezja Indianapolis zleciła formalną analizę, która wykazała obecność grzyba i trzech gatunków bakterii, powszechnie występujących na ludzkich dłoniach. Nie znaleziono śladów krwi.
Archidiecezja Indianapolis podkreśliła, że w historii Kościoła katolickiego zdarzały się dobrze udokumentowane cuda, które były dokładnie badane. W tym przypadku analiza biochemiczna nie potwierdziła nadprzyrodzonych zjawisk. Hostia z czerwonymi śladami wypadła z zestawu mszalnego w kościele św. Antoniego.
Czytaj także: Polska kapliczka na ustach Anglików. "Obiekt drwin"
Przed ogłoszeniem wyników analizy, członkowie kościoła byli podekscytowani możliwością odkrycia cudu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Shari Strassell, jedna z parafianek, powiedziała stacji WKRC-TV: - Mamy takie małe miasteczko. Można przez nie przejechać i nawet nie zauważyć. To dla nas wiele znaczy, naprawdę, i myślę, że jest coś wyjątkowego w naszym kościele.
Znaczenie hostii w wierze katolickiej
Hostia, czyli mały, okrągły kawałek chleba, stanowi jedno z najistotniejszych elementów liturgicznych w Kościele katolickim.
Choć jej forma może wydawać się prozaiczna, ma ona głęboki wymiar teologiczny i duchowy. W katolickiej tradycji, hostia jest uważana za Ciało Chrystusa, a jej obecność w czasie Mszy Świętej jest kluczowa dla zrozumienia sakramentu Eucharystii, który stanowi centrum życia liturgicznego katolików.
Odkrycie czerwonych śladów na hostii w Morris wywołało zainteresowanie, ale analiza naukowa rozwiała nadzieje na cud.