Działał tuż pod nosem leśników. Leśny łotr słono zapłaci
Dokładnie obejrzał teren, a następnego dnia wrócił po łup. Mężczyzna nie wiedział, że każdy jego ruch jest dokładnie obserwowany przez Straż Leśną, która nie pozwoliła mu odjechać. Musi teraz zapłacić tysiąc złotych mandatu.
Podejrzanie zachowującego się mężczyznę zauważył leśniczy. Na terenie Leśnictwa Majdany w Nadleśnictwie Lidzbark w województwie warmińsko-mazurskim leśniczy zwrócił uwagę na człowieka, który kręcił się przy stosie drewna.
Poinformował o tym Straż Leśną, która dyskretnie zainstalowała w pobliżu kamery przenośnego monitoringu. I tak jak się spodziewali, następnego dnia mężczyzna wrócił. Przyjechał samochodem wyposażonym w przyczepę, do której zaczął ładować drewno.
Działał tuż pod nosem leśników. Leśny łotr słono zapłaci
Wszystko tuż przed obiektywem kamery, dzięki czemu Strażnicy Leśni mogli obserwować jego postępy. Odjechać z łupem mu jednak nie pozwolili i zatrzymali na gorącym uczynku.
Czytaj też: Dramat w Tatrach. Turyści spadli ze szczytu
Miłośnik "darmowego drewna" dostał 1000 zł mandatu – 500 zł za kradzież drewna, a drugie tyle za wjazd samochodem do lasu – informuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie.