Mateusz Domański
Mateusz Domański| 

Epidemia zaginięć. Wszystko działo się w tym samym regionie

17

O Iwonie Wieczorek i jej tajemniczym zniknięciu słyszał już chyba każdy. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że w podobnie dziwnych okolicznościach zniknęły Iza Strzałkowska i Emilia Bendik.

Epidemia zaginięć. Wszystko działo się w tym samym regionie
Iwona, Iza i Emilia znikały w przedziwnych okolicznościach (Policja, Internet)

Wszystkie trzy kobiety zaginęły na Pomorzu. Ich zniknięcia opisuje "Fakt". Przypomniano, że 35-letnia Emilia Bendik zaginęła w grudniu 2005 roku. Dzień przed wigilią wyszła na spacer i przepadła. Jej ciało zostało znalezione trzy miesiące później w Motławie.

Pięć lat później w przedziwnych okolicznościach przepadła Iwona Wieczorek. Jej sprawa do dziś budzi mnóstwo kontrowersji. Tej dziewczyny nie udało się odnaleźć.

W 2011 roku zniknęła z kolei 13-letnia Iza Strzałkowska. Ona została z kolei brutalnie zamordowana. Sprawcy nie schwytano do dzisiaj...

Policja bezradna. Niewyjaśnione tragedie na Pomorzu

Mundurowi nie zdołali znaleźć odpowiedzi na wiele pytań przewijających się w kontekście opisanych zdarzeń. Mąż Emilii Bendik wciąż ze smutkiem przeżywa jej śmierć. Ma żal, że nigdy nie dowiedział się, w jaki sposób zginęła żona.

Myślę, że policja mogła zrobić więcej. Telefon mojej żony nigdy nie został znaleziony, nie ustalono też lokalizacji jego logowania. Wiadomo tylko, że działał jeszcze kilka dni po jej zaginięciu. Zeznania świadków też nic nie wniosły - mówi Andrzej Bendik, cytowany przez "Fakt".

Sprawy Iwony Wieczorek chyba nikomu nie trzeba przypominać. W lipcu 2010 roku uczestniczyła w awanturze w jednym z trójmiejskich klubów. Zniknęła nieopodal domu. Nikt nie wyjaśnił, co się z nią stało. Do tej pory pojawiło się jedynie mnóstwo hipotez, a niewiele konkretów.

Iza Strzałkowska została natomiast uduszona. Zabójstwo miało podłoże seksualne. Sprawcy nigdy nie odnaleziono. Mama Izy być może widziała napastnika...

Jestem przekonana, że zrobił to mężczyzna, którego widziałam podczas spaceru z psem. To było 40 minut przed zabójstwem Izy. Czaił się na nią, ale nie wiedział, którą drogą będzie wracała. Do naszego domu prowadzą trzy ścieżki i nigdy nie było wiadomo, którą drogą wróci Iza. Widocznie tego dnia był już w takiej desperacji, że dopadł ją pod samym domem - mówi w rozmowie z "Faktem" pani Małgorzata.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić