Akcja rozpoczęła się 400 kilometrów od gór Ardèche. W sobotnie popołudnie zaobserwowano mały samolot, który leciał bardzo blisko elektrowni Fessenheim w Alzacji. Takie działanie jest nie tylko nielegalne, ale także bardzo niebezpieczne. Dlatego Narodowe Centrum Operacji Powietrznych wysłało do jego pilota komunikat, że ma natychmiast lądować. Ten jednak odmówił i kontynuował lot. Doleciał aż w pobliże miast Mars i Lachapelle-sous-Chanéac, gdzie z powietrza zaczął zrzucać...paczki metamfetaminy.
Sceny jak z filmu
Całą akcję widział kierowca myśliwca Rafale, który został wysłany w pościg za samolotem. 400 km na południe od elektrowni z samolotu zaczęły wypadać paczki. Całość nieprawdopodobnej akcji z ziemi obserwowali mieszkańcy Lachapelle-sous-Chanéac.
Ostatecznie pilot podejrzanego samolotu wylądował awaryjnie na pasie startowym lotniska Aubenas. Najpierw zagroził, że zabije pracowników lotniska, którzy wyszli mu naprzeciw, a następnie zaczął uciekać na piechotę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kilka godzin później, już w środku nocy, został pojmany przez Grupę Interwencyjną Żandarmerii Narodowej i osadzony w areszcie. Jak donoszą francuskie media - jest to mężczyzna polskiego pochodzenia, znany już służbom ze swojej przemytniczej działalności.
Służby potwierdziły, że paczki znalezione w miasteczkach w paśmie Ardèche, to rzeczywiście jest to metamfetamina - silny narkotyk psychotropowy, bardzo stymulujący i szczególnie uzależniający.