Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Gotowali parówki w czajniku, właściciel pensjonatu wpadł w szał

313

O tych gościach krążą legendy. Jedni zamiast z toalety, "korzystają" z doniczki pelargonii, inni kradną piloty od telewizorów na długo pozostając w pamięci wynajmujących kwatery. Właściciele pensjonatów wprost opowiadają, czego nie tolerują u wynajmujących od nich pokoje turystów. Warto o tym wiedzieć zanim wybierzemy się w ferie na Podhale.

Gotowali parówki w czajniku, właściciel pensjonatu wpadł w szał
Turyści w Zakopanem miewają fantazję (PAP, zdjęcie poglądowe)

O tym, do czego zdolni są turyści przyjeżdżający na wypoczynek w polskie Tatry, można by napisać grubą książkę. Wiedzą to hotelarze i właściciele górskich pensjonatów, którzy na co dzień mają do czynienia z "trudnym klientem".

Co doprowadza do szału wynajmujących pokoje na Podhalu? Kilka historii z tym związanych opisała "Gazeta Krakowska". Jako jeden z głównych powodów wściekłości właścicieli wymieniany jest wandalizm i pijaństwo gości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ferie w czasie pandemii. Czy limity są przestrzegane? Tu restauracje pękają w szwach

Imprezowi turyści to prawdziwa plaga. Jak wspominał w programie "Uwaga TVN" jeden z właścicieli zakopiańskiego hotelu ich wizyty to nie tylko zarobek dla hotelu, ale często i dodatkowe koszty.

Była to grupa dzieciaków po 18-19 lat. Po tygodniu pobytu apartament nadawał się do remontu. Były dziury w ścianach, zalane ściany, zalane łóżka - wymieniał hotelarz.

A "Gazeta Krakowska" opisuje sytuację z pensjonatu na Olczy, gdzie czterolatek zdjął spodnie przed wejściem do hotelu i nasikał na oczach uśmiechniętych rodziców do pelargonii. Ale problem z dziećmi w pokojach okazuje się być dla wynajmujących o wiele większy. Hotelarze narzekają na popisane ściany i meble, skarżą się na niefrasobliwość rodziców w tym zakresie.

Ale to nie wszystko. Problemem są też osobliwe "pamiątki" z gór, które przywłaszczają sobie turyści.

Zdarza się, że po wizytach gości giną przedmioty np. lampki hotelowe, poduszki. Giną także ręczniki, szlafroki, tace czy czajniki elektryczne - wymienia jeden z właścicieli w programie "Uwaga TVN".

Do tego dochodzą powykręcane żarówki, piloty do telewizorów. Legendy krążą już o klientach, którzy w czajniku elektrycznym gotowali parówki. Inny z hotelarzy opowiadał, że zdarzyły się też w ten sposób gotowane jajka. Autorzy tekstu w "Gazecie Krakowskiej" opisują także przypadek, kiedy goście pocięli koc, by wypastować nim buty, a inni szmatą do podłogi myli naczynia.

Autor: BBI
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Meksyk grozi pozwem. Ciąg dalszy afery wokół nazwy Zatoki Meksykańskiej
22 litry mleka dziennie. Jego krew zmieniła kolor. Stwierdzono hiperkalcemię
Był metry od Kyliana Mbappe. Klub ogłosił sukces poszukiwań
Wielkopolska stawia na olejomaty. Do czego służą?
Obsłużyli ponad 1,5 mln pasażerów. Rekordowy styczeń na Lotnisku Chopina
Szokujące nagranie z Dubrownika. "Oto przykład głupca"
Wymocz w tym schabowe przed smażeniem. Lepszych nie jadłeś
Wziął L4, pojechał do Meksyku. Żona doniosła na niego w ZUSie
Rosyjscy propagandyści zmienili retorykę. Mówią o rozmowach pokojowych
Włochy. "Rzeka lawy" ma już trzy kilometry
Sprawdzili przesyłki kurierskie. Ukryli to w 127 paczkach
Tragiczny finał wakacji. Zmarł w szpitalu, sprawa w prokuraturze
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić