Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka wsi Poradz w województwie zachodniopomorskim, zaginęła 7 października 2024 roku. Tego dnia rano odprowadziła trójkę dzieci na szkolny autobus, jednak nie dotarła do pracy, a wszelki kontakt z nią się urwał. Jej telefon przestał odpowiadać około godziny 8:40.
Do tej pory nie wiadomo, co stało się z 47-latką. Pod koniec marca na posesji jej męża pojawiły się służby i koparka. Przeszukiwano teren, ale na razie nie ma żadnych doniesień o przełomie w śledztwie. Krótko po tych czynnościach zarzut znęcania się nad dziećmi usłyszał Jan K., mąż zaginionej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Teraz natomiast zorganizował zbiórkę, by zgromadzić środki na pomoc prawną. Chce zebrać 30 tys. zł.
Pół roku temu zaginęła moja żona Beata. Byliśmy w separacji w trakcie trudnego rozwodu. Opinia publiczna rzuciła oskarżenie na mnie, jakobym stał za zaginięciem żony. Rodzina żony bezpodstawnie rozpętała burzę w mediach, oskarżając mnie o czyny, których nie popełniłem i dodatkowo o znęcanie się nad dziećmi, z którymi nie mam kontaktu od feralnego dnia 07.10. Zmowa milczenia we wsi, gdzie mieszkam, doprowadziła do tego, że znalazłem się w bardzo trudnej sytuacji - napisał na pomagam.pl.
Wyjaśnił jednocześnie, że nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie pomocy adwokackiej, zaś obrońcę z urzędu uważa za niewystarczające rozwiązanie.
W chwili obecnej ciężko mi podjąć pracę, bo niestety społeczność, w tym internetowa, wydała na mnie wyrok, nie patrząc na drugą stronę - rodzinę żony, którą przedstawia się w najlepszym świetle - kontynuował.
Czytaj także: Pracownik Lidla przyłapany. Sieć reaguje. "Przepraszamy"
"Chciałbym jak najszybciej udowodnić swoją niewinność"
Jan K. podkreślił, że wszystkie dotychczasowe oszczędności wykorzystał na pomoc prawną. Zrelacjonował również, że podupadł na zdrowiu, a leczenie również pochłania środki.
Zależy mi na tym, aby żona się odnalazła dla dobra naszych dzieci. Dzieci są dla mnie najważniejsze. Rodzina żony doprowadziła do tego, że obecnie dzieci są u nich. Ja mam orzeczony zakaz kontaktu. Dysponuję dowodami na bezpodstawne oskarżenia ludzi, które przedstawiłem służbom. Profesjonalna pomoc prawna jest niezbędna, by oczyścić mnie z zarzutów - podkreślił.
Hejt w internecie i realnym świecie spowodował, że obawiam się o życie własne i o życie moich rodziców mieszkających także w domu. Pojawiły się groźby skierowane w moją stronę m.in. podpalenia domu i samosądu, dlatego chciałbym jak najszybciej udowodnić swoją niewinność - dodał.
Czytaj także: Kierowca bmw docisnął hamulec. Nagranie z Warszawy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.