Jest szansa na pokój w Ukrainie? Jeden "drobny" szczegół
Czy Rosjanie chcą rozpocząć rozmowy pokojowe z Ukrainą, którą napadli 24 lutego 2022 roku i z którą walczą już 624 dni? Okazuje się, że wciąż dopuszczają taką możliwość, co przekazał doradca Władimira Putina, Jurij Uszakow. Jego zdaniem piłka jest obecnie po stronie Kijowa, który od miesięcy nie chce kontaktu z agresorem okupującym wschód kraju.
624 dni trwa już wojna w Ukrainie, czyli de facto agresja Federacji Rosyjskiej na sąsiada. Stosunki obu krajów są napięte od 2014 roku, gdy Rosjanie zdestabilizowali Donbas i oderwali od Ukrainy Krym. Wcześniej dawali do zrozumienia, że nie godzą się na europejskie aspiracje Kijowa oraz dołączenie kraju do NATO.
Ukraińcy idą swoją drogą i od 24 lutego 2022 roku walczą z pełnowymiarową inwazją, którą nakazał rozpocząć Władimir Putin. I choć Rosja nie osiągnęła żadnego celu w tej wojnie, ta trwa w najlepsze, a walki są ostatnio niezwykle krwawe oraz intensywne. Czy jest szansa na rozmowy pokojowe? Zdaniem Federacji Rosyjskiej w każdej chwili.
Obie strony konfliktu różni jednak jeden "drobny" szczegół. Jaki to szczegół?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężny atak rakietowy. Ostrzał trwał do białego rana
Pokój w Ukrainie? Jedna rzecz różni Kijów z Moskwą
Jak się okazuje, doradca Władimira Putina Jurij Uszakow nadal jest zdania, że pokój jest możliwy. I w jednym z wywiadów dla mediów w ojczyźnie zapewnia, że Moskwa gotowa jest do rozmów z Kijowem w każdej chwili. Co ją jednak powstrzymuje? Cóż, Rosjanie oczekują, że Ukraina uzna zagrabione ziemie za własność Federacji Rosyjskiej.
O tym nie ma oczywiście mowy, a siły ukraińskie wciąż napierają na broniących się Rosjan, by wyprzeć ich z Doniecka, Ługańska oraz Zaporoża. Szykowane są też kolejne uderzenia na Krym, który może okazać się kluczowy dla losów wojny. A ta zapewne trwać będzie kolejne miesiące, już niedługo miną dwa lata od rozpoczęcia konfliktu.
Po raz ostatni Ukraińcy negocjowali z Rosjanami w marcu w Stambule. Od tego czasu nie ma żadnego kontaktu, więc o pokoju ciężko mówić. Kijów stawia swój warunek, bardzo prosty i logiczny. Rosjanie mają wycofać swoje wojska i oddać Ukrainie wszystkie zagrabione tereny. Nie tylko te zajęte przed rokiem, ale również Krym oraz Donbas.
Nie doszło do żadnego przełomu. Nasze relacje są powodem do niepokoju - mówił wiosną Jurij Uszakow, mając na myśli Ukrainę oraz USA.
Rosjanie wielokrotnie podkreślali, że są gotowi do negocjacji z Ukrainą, ale wyłącznie w oparciu o uznanie terytoriów okupowanych. To warunek zaporowy, który przegrywający na polu walki Rosjanie śmią wysuwać wobec sąsiada. Takich rozmów zapewne szybko nie będzie, bo Władimir Putin też nie zgodzi się wycofać i zakończyć krwawą rzeź.
Taki gest oznaczałby dla niego zapewne utratę władzy i niechybną śmierć. A on chce rządzić, zdobywać kolejne ziemie i odbudowywać imperium rosyjskie. Cóż, historię - jak to zazwyczaj bywa - napisze zwycięzca. A kto nim będzie? Dziś ciężko powiedzieć. Walki trwają, Rosjanie tracą setki ludzi i nacierają, Ukraińcy stracili impet, ale robią swoje.