Kąpanie w jeziorach to nie wszystko. W Tatrach załamują ręce
Do sieci w ostatnim czasie trafia mnóstwo filmów z Tatr. Turyści kąpią się w jeziorach, rozbijają biwaki, a nawet chodzą boso po szczytach. - Takie incydenty pojawiają się w związku z rosnącą presją turystów. Patrolujemy teren, ale nie możemy być wszędzie - mówi o2.pl komendant Straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Trwają wakacje, a to oznacza, że coraz więcej osób wybiera się na wakacyjny urlop. Turyści zjeżdżają również na Podhale, by zdobywać górskie szczyty. Nie brakuje jednak zachowań, które mogą budzić zaskoczenie. Do sieci trafiały już nagrania z udziałem turystów, którzy kapali się np. na Morskim Oku, wchodzili boso na Giewont, czy na przełęczy Zawrat rozbili namiot.
Incydenty pojawiają się w związku z presją turystów. Niestety, strażnicy nie mogą być wszędzie. Wszyscy mają dostęp do informacji w internecie, na szlakach są piktogramy. Wiadomo, czego nie wolno robić. Według mnie to kwestia poprawnego zachowania - mówi o2.pl Andrzej Krzeptowski - Sabała, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Tomasz Zając, przewodnik TPN zaznacza, że samo chodzenie na boso np. do Morskiego Oka nie jest problemem. Gorzej, gdy turyści w ten sposób chcą chodzić po górach. - Być może doświadczone osoby mają grubszą skórę, ale nie każdy. Łatwo można się skaleczyć, a co za tym idzie mieć problem z zejściem ze szlaku - tłumaczy Zając.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Godzina 19, a na plaży tłumy. Woda? "Obrzydliwa"
Problemem jest biwakowanie i rozbijanie namiotów na szczytach. Nasi rozmówcy zauważają, że turyści mają ze sobą najczęściej kuchenki elektryczne i rozpalają ognisko. Robią to, mimo że są wyznaczone specjalne ośrodki dla podróżników.
Kąpanie w naszych jeziorach jest zabronione. Zwłaszcza w upalne dni smarujemy się kremami, które spływają z nas do wody. Niejednokrotnie widywaliśmy tłuste plamy m.in. na wodzie Morskiego Oka. To niszczenie przyrody - dodaje Zając.
Komendant straży TPN dodaje, że za wykroczenia turystom grożą kary do 500 złotych. W przypadku kilku występków grzywny rosną do 1000 złotych. Takich grzywien do czerwca strażnicy wystawili 35.
- Zdarzało się też zrzucanie kamieni z grani, próby wjazdu rowerem do parku. Schodzenie ze szlaków jest nagminne. Powierzchnia do turystyki w Tatrach jest tak duża, że można się spełnić, trzeba tylko szanować przyrodę. Patrolujemy teren, ale nie możemy być wszędzie. Apelujemy, by turyści szanowali teren, bo jest cenny przyrodniczo. To nie tylko rola strażników - kończy Krzeptowski - Sabała.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl