aktualizacja 

Napadł młodą kobietę w Warszawie. Sprawca był kompletnie pijany

385

Minął tydzień od brutalnego gwałtu, do którego doszło w centrum Warszawy. Trwa związana z tą tragedią dyskusja dotycząca ochrony kobiet, ale i ludzkiej znieczulicy. Tymczasem na Pradze-Północ w Warszawie 55-letni agresor rzucił się na młodą dziewczynę. Sprawca był kompletnie pijany, jest w rękach policji.

Napadł młodą kobietę w Warszawie. Sprawca był kompletnie pijany
Napaść na kobietę na Pradze-Północ. Pomogli Strażnicy Miejscy (Straż Miejska Warszawa)

Do napaści doszło w piątek 29 lutego około godziny 12:40. Wszystko działo się u zbiegu ulic Targowej i Okrzei w Warszawie. Agresywny mężczyzna zaatakował młodą kobietę, zaczął ją szarpać. Na szczęście groźną sytuację zauważyli strażnicy miejscy patrolujący Pragę-Północ. Funkcjonariusze szybko ruszyli z pomocą.

30-latka poinformowała ich, że została przez mężczyznę uderzona i obrzucona wulgarnymi wyzwiskami – relacjonuje Straż Miejska.

Jak się okazało, 55-letni agresor był pod wpływem alkoholu. Znieważał strażników miejskich, nie zważał na wydawane mu polecenia i próbował uciec z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusze wezwali więc wsparcie. Na miejscu zjawił się drugi patrol oraz policja. Ostatecznie napastnika udało się obezwładnić.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Złodziej miał sprytny plan. Nie przewidział, że wszystko się nagrywa

Miał ponad 2 promile alkoholu

55-latka przewieziono na komisariat, gdzie przebadano jego trzeźwość. Mężczyzna był kompletnie pijany.

W wydychanym przez niego powietrzu stwierdzono blisko 2 promile alkoholu (0.89 mg/l). Sprawca napaści na kobietę został zatrzymany przez policję – informuje Straż Miejska.

Podczas przeszukania przy 55-latku znaleziono portfel, w którym znajdowały się dwa dowody osobiste – jeden jego, natomiast drugi należał do nieznanej osoby. Mężczyzna nie chciał powiedzieć, skąd wziął się u niego cudzy dokument.

Zaatakowana 30-latka miała szczęście w nieszczęściu. Została napadnięta w biały dzień, ale z opresji uratowali ją strażnicy miejscy. Tym razem nie została sama z agresorem.

Po brutalnej napaści na 25-letnią Lizę pojawiło się pytanie, czy można było uniknąć tej tragedii. Białorusinka wracała ze spotkania ze znajomymi, gdy napadł ją Dorian S. Kilka osób przechodziło ulicą, ale żadna nie przeszkodziła gwałcicielowi ani nie zadzwoniła na numer alarmowy. 25-latkę znalazł ochroniarz, który szedł na poranną zmianę do pracy.

Białorusinka zmarła w szpitalu, napastnik jest w rękach policji i na lata trafi za kratki.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić