Wielki spadek liczby wiernych w kościołach. Ksiądz zrozpaczony
Wierni masowo rezygnują z uczestnictwa we mszy św. - Mamy 25-40 proc. spadek uczestnictwa wiernych w nabożeństwach w Kościele - mówił w rozmowie z prowadzącym "Rozmowy niedokończone" na antenie TV Trwam ks. prof. Skrzypczak. Znany duchowny jest tym faktem mocno zasmucony. Przeprowadził diagnozę takiego stanu rzeczy.
Jak twierdzi ks. prof. Robert Skrzypczak, który udzielił komentarza ws. dramatycznej sytuacji w Polsce pod względem liczby wiernych uczestniczących dziś w kościelnych nabożeństwach, wierni są dziś widywani w świątyniach, ale w ilości mniejszej o 25-40 proc. Powodów tego stanu rzeczy jest oczywiście wiele.
Jak diagnozuje wykładowca AKW, to m.in. z powodu masowego skierowania się w stronę indywidualizmu. To też "uciekanie w życie prywatne", co napędzać ma pandemia. Jak mówił w programie "Rozmowy niedokończone" (TV Trwam) duchowny, ludzie także zaczęli bać się siebie nawzajem i traktować jak zagrożenie.
Wielu ludzi nabrało przekonania, że trzeba się chronić przed innymi, a drugi człowiek to wirus, przed którym trzeba się bronić. Trwoga i lęk przed relacjami, wspólnotą dały taki efekt, jaki dzisiaj mamy - uważa ks. Skrzypczak (TV Trwam).
Dramatyczny spadek liczby wiernych w kościołach. Jest ich mniej nawet o 40 proc.
Jak uważa ks. Skrzypczak, w kościołach, co niedzielę i co widać także w święta, gromadzi się nawet 40 proc. mniej wiernych.
Niektórzy byli tego świadkami, choćby podczas ostatniej pasterki, na którą zwykle corocznie "biją tłumy". W tym roku, jak i w ubiegłym, czyli odkąd mamy pandemię, tłumów tych po prostu nie ma - m.in. przez wprowadzone od 15 grudnia restrykcje (30 proc. limit obłożenia w obiektach sakralnych).
Restrykcje zdaniem większości ekspertów są dobre dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa. Jak uważa jednak ks. Skrzypczak, rząd wprowadził je w kościołach w sposób "zbyt pochopny". To miałaby być "nieroztropna" odpowiedź rządzących na wszechobecną "paranoję" i "lęk".
Mamy do czynienia z 25-40 procentowym spadkiem uczestnictwa wiernych w nabożeństwach w kościele. Przyczyniło się do tego wiele rzeczy, wśród których być może jest nieroztropne, zbyt pochopne zamykanie kościołów wobec panującego paraliżującego lęku, paranoi. Mieliśmy z tym do czynienia w ubiegłym roku. Kiedy na to patrzyłem, ściskało mi się serce - kontynuuje wykładowca w Akademii Katolickiej w Warszawie.
Duchowny zwrócił uwagę na panujące w trakcie pandemii zbyt wielkie, negatywne emocje. Choć pandemia jest groźna, to jednak niektórzy ludzie przesadzają, zdaniem ks. Skrzypczaka. Zaczynają bowiem traktować drugiego człowieka "jak wirusa", a nie jak osobę. Wykładowca AKW sugeruje także, że panika sanitarna nie jest w tym momencie racjonalną reakcją emocjonalną.
Z bólem trzeba stwierdzić, że w niektórych krajach dalej kontynuowana jest panika sanitarna, która na przykład w Kanadzie kazała zamknąć drzwi kościołów przed ludźmi - mówi z bolem ksiądz profesor.