Kontrowersje wokół Pokojowej Nagrody Nobla. Historia manipulacji i błędów
Norweski historyk Oivind Stenersen w rozmowie z Polską Agencją Prasową ujawnił, że niektóre decyzje Komitetu Noblowskiego były wynikiem manipulacji i presji politycznej, a nie faktycznych zasług.
Najważniejsze informacje
- Historyk Oivind Stenersen badał decyzje Komitetu Noblowskiego.
- Niektóre nagrody były wynikiem manipulacji i presji.
- Przykłady kontrowersyjnych laureatów to Kim Dae Dzung i Barack Obama.
Oivind Stenersen, norweski historyk, w rozmowie z PAP ujawnił, że niektóre decyzje Norweskiego Komitetu Noblowskiego były wynikiem manipulacji i presji ze strony zagranicznych wywiadów oraz kampanii medialnych. W swojej książce "Nobels fredspris" Stenersen, wraz z innymi badaczami, przeanalizował przyznawanie Pokojowej Nagrody Nobla od 1901 roku.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Jednym z przykładów jest przyznanie nagrody prezydentowi Korei Południowej Kim Dae Dzungowi w 2000 roku. Jak ujawniono, konferencja pokojowa, za którą otrzymał nagrodę, była wynikiem zapłaty 0,5 mld dol. reżimowi Kim Dzong Ila. Członkowie Komitetu przyznali później, że gdyby znali te fakty, decyzja mogłaby być inna.
Choć szczegóły spoczywają jeszcze w archiwach, jest dziś pewne, że do konferencji pokojowej między Pjongjangiem a Seulem, za organizację której Kim Dae Dzung otrzymał nagrodę, nie doszłoby, gdyby Korea Południowa nie zapłaciła reżimowi Kim Dzong Ila 0,5 mld dol. Członkowie Komitetu przyznawali potem, że gdyby o tym wiedzieli, południowokoreański polityk nie mógłby liczyć na wyróżnienie - wskazuje Stenersen.
Stenersen wskazuje również na przypadek Eisaku Sato, byłego premiera Japonii, który otrzymał Nobla w 1974 roku za działalność przeciwatomową. Po latach okazało się, że dowody na jego zaangażowanie były nieprawdziwe.
Największa pomyłka komitetu noblowskiego
W latach czterdziestych XX wieku do Oslo napływały liczne materiały, których celem było zakwestionowanie pacyfistycznej natury działalności Mahatmy Gandhiego. Dokumenty te, często nacechowane politycznymi intencjami, przedstawiały jego ruch w sposób budzący wątpliwości w oczach członków Norweskiego Komitetu Noblowskiego. W rezultacie, pomimo jego ogromnego wpływu na pokojowe przemiany społeczne i walkę bez użycia przemocy, Gandhi nigdy nie został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla.
To dla mnie, to największa pomyłka Komitetu - przyznał w rozmowie z PAP norweski historyk.
Decyzje Komitetu często prowadziły do wewnętrznych skandali. W 1973 roku, gdy nagrodę przyznano Henry'emu Kissingerowi i Le Duc Tho, trzech członków Komitetu zrezygnowało z zasiadania w nim. Nie mogli się pogodzić z tym, że wojna nadal trwała. Le Duc Tho jako jedyny w historii odmówił przyjęcia nagrody.
Zbyt pochopne decyzje
Stenersen podkreśla, że decyzje były często podejmowane zbyt pochopnie. Przykładem jest nagroda dla Baracka Obamy w 2009 roku, przyznana za obietnice, a nie konkretne osiągnięcia. Historyk sugeruje, że przyznawanie nagród powinno być bardziej przemyślane.
Czasami myślę, że z Pokojową Nagrodą Nobla powinno być jak z przyjęciem przez Kościół katolicki do grona świętych. Od śmierci do kanonizacji powinno minąć trochę czasu m.in. po to, by ostudzić emocje i o kandydacie dowiedzieć się więcej. Jeśli robi się to szybko, można potem żałować. Ani nagrody, ani statusu świętego nie da się odebrać - ocenił Stenersen.