Koronawirus w Wielkiej Brytanii. Tak londyńczycy słuchają premiera. Zdjęcia
Miliony Brytyjczyków pierwszy raz od długiego czasu udało się do pracy, po tym jak rząd Borisa Johnsona postanowił złagodzić niektóre obostrzenia. Niestety, tak samo jak przed epidemią, w autobusach czy metrze widać tłumy, a zdaniem niektórych przestrzeganie zaleceń bezpieczeństwa jest "niemożliwe".
W środę brytyjskie media obiegły zdjęcia z porannego szczytu komunikacyjnego w dużych miastach. W środkach komunikacji publicznej i na przystankach znów można zobaczyć tłumy ludzi, którzy, próbując dojechać do pracy, ignorują zalecenia odległości od innych osób, a wielu z nich jeździ bez maseczek.
Jest to wynikiem decyzji Borisa Johnsona, który stwierdził, że od środy wszystkie osoby, które nie są w stanie pracować zdalnie, powinny wrócić do swoich miejsc pracy. Jednocześnie wezwał do utrzymania zalecanego dystansu 1,5 metra w trakcie dojazdów oraz noszenia maseczek.
Tłumy w londyńskim metrze
Jednak już pierwszego dnia okazało się, że Brytyjczycy masowo nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa. Najgorszej sytuacja wygląda w zawsze zatłoczonym Londynie. Na portalach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć z metra, pociągów i autobusów, pokazujących że zachowanie dystansu jest fikcją.
Johnson wezwał burmistrza Londynu, Sadiqa Khana, do zwiększenia ilości kursów metra oraz "przyłożenia się" do kwestii zasad bezpieczeństwa na stacjach. Choć liczba ludzi w metrze jest wciąż nieporównywalna do ścisku panującego przed pandemią, to nadal w godzinach szczytu, będzie ich znacznie więcej niż zakładają normy. Dla porównania - w warszawskim metrze, dopuszczalna liczba pasażerów to połowa miejsc siedzących w składzie pociągu.
Według serwisu Daily Mail, dyrektor stacji London Waterloo, najbardziej zatłoczonej w kraju, twierdzi, że tylko dziś poranna liczba pasażerów była prawie dwukrotnie większa niż w poniedziałek, a w przyszłym tygodniu może już osiągnąć 80 procent statystyk sprzed wybuchu epidemii.
Tłumy w londyńskim metrze w początkach pandemii koronawirusa w Europie, długo ignorowanej przez brytyjski rząd, były prawdopodobnie jednym z głównych rozsadników choroby, która na Wyspach pochłonęła już najwięcej ofiar na całym kontynencie. Brak stosowania się do środków bezpieczeństwa może szybko doprowadzić do kolejnej fali zachorowań w kraju.
Zobacz też: "Zmiana jest dramatyczna". Polak o walce z koronawirusem w Wielkiej Brytanii
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.