Dagmara Smykla| 

Koszmar Polki na Wyspach. Jej prześladowcy to jeszcze dzieci

522

"12-letni Charlie rzucił we mnie prętem, rozbił mi łuk brwiowy. Toczyło się już wtedy przeciwko niemu osiem spraw i nadal czuł się bezkarny". Pani Anna opowiedziała o2.pl o piekle, które zgotowała jej grupa nastolatków w angielskim Leeds.

Koszmar Polki na Wyspach. Jej prześladowcy to jeszcze dzieci
Koszmar Polki na Wyspach. Jej prześladowcy to jeszcze dzieci

Rozpalają ogniska na ulicy, wybijają szyby, rzucają w ludzi kamieniami. Pani Anna mieszka w Leeds od 2011 roku. Od dwóch lat jej blok jest celem dla grupy miejscowych dzieci, które umilają sobie wolny czas, nękając mieszkańców.

Nazwali nasz blok więzieniem, a siebie samych gangiem i naszymi dozorcami. Większość mieszkańców Westfield Mills to Polacy i Słowacy. Jest jedna Czeszka, której banda chłopaków próbowała wejść do mieszkania i wymusić kupno narkotyków – powiedziała pani Anna w rozmowie z o2.pl.

Kilku sąsiadów nie wytrzymało i wyprowadziło się z osiedla. Reszta już niemalże przyzwyczaiła się do pobudek o drugiej w nocy i gaszenia ognisk rozpalanych na parkingu tuż przy samochodach. Przebite opony i wybite szyby w autach stały się codziennością.

Rok temu Charlie lat 12 rzucił we mnie metalowym prętem i rozbił mi łuk brwiowy. Dwóch chłopców w wieku 5 lat chciało mi pomóc, ale nikt poza nimi nie zwrócił na to uwagi, nawet przechodząca obok matka z dwojgiem dzieci – wspomina pani Anna.

Polka zgłosiła sprawę na policji i dowiedziała się, że Charlie ma bogatą kartotekę. Przeciwko 12-latkowi już wtedy toczyło się jednocześnie osiem spraw. "I nadal czuł się bezkarny", podkreśla gorzko pani Anna.

Koszmar Polki na Wyspach. Jej prześladowcy to jeszcze dzieci

Niedawno znowu musiała zgłosić się na pogotowie po kolejnej konfrontacji. Na początku lipca Polka wróciła wieczorem z pracy i zobaczyła dwóch chłopców rzucających kamieniami w drzwi firmy zamkniętej z powodu lockdownu.

Zwróciłam im uwagę. Zdziwiłam się, bo większy powiedział "Ok", ale na odchodne dostałam kamieniem w głowę. Odwróciłam się, a oni do mnie "F*** f*** b****!" – opowiada pani Anna.

Polka nie wzięła wtedy wolnego, czuje się znacznie bezpieczniej w pracy niż w domu. "Mieszkam na parterze, więc wszystko może się zdarzyć" – tłumaczy. Tydzień później grupa chłopców podejrzanie zainteresowała się samochodem pani Anny, a kiedy Polka chciała ich przepędzić, obrzucili ją wulgaryzmami i próbowali wedrzeć się na teren osiedla. Nie zniechęciło ich nawet to, że wszystko było nagrywane przez pokrzywdzoną.

Co na to wszystko policja? Do tej pory skargi niewiele dawały, dzieci i ich rodzice nie ponosili praktycznie żadnych konsekwencji. Jednak teraz sprawę nagłośniły miejscowe media, wszystko zostało opisane na stronie Crimes in Armley. Wściekli mieszkańcy osiedla piszą do członków parlamentu, problemem zainteresował się także radny dzielnicy.

Dzisiaj dostałam maila z policji czy chcemy, żeby tylko porozmawiać z rodzicami, czy ciągnąć sprawę dalej. Ponieważ mamy dosyć, chcemy kontynuacji sprawy – podkreśla Polka.
Zobacz także: Wyrzucili ją z samolotu. Wszystko przez to, że nie obchodziło ją bezpieczeństwo innych pasażerów
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić