Kradli dzieci, a matkom mówili, że zmarły. Wstrząsający film Wojciechowskiej
Martyna Wojciechowska nagłaśnia skandaliczny proceder, do jakiego — jak dowodzi — dochodziło w Gruzji. Na antenie TVN24 opowiedziała o swoim reportażu pt. "Skradzione dzieci". Chodzi o nielegalny handel dziećmi, które uznawano za zmarłe, a naprawdę były sprzedawane do adopcji za granicę.
Film "Skradzione dzieci" Martyny Wojciechowskiej i Jowity Baranieckiej odsłania kulisy jednego z największych skandali korupcyjnych w Europie. Dotyczy rabunku noworodków w Gruzji. Pierwsza z autorek o sprawie opowiedziała w towarzystwie Tamuny Museridze, gruzińskiej dziennikarki śledczej.
Model działania był taki, że kobieta rodziła dziecko i z reguły po trzech dniach dostawała informację, że dziecko zmarło, choć wcześniej wszystko było okej i że zostało pochowane na cmentarzu przyszpitalnym. [...] I tu trop się urywa. Dzieci natomiast miały fałszowane dokumenty, akty urodzenia. Dlatego dzisiaj jest bardzo trudno dojść do tego, co się z nimi stało — mówiła w TVN24.
Tusk do posłów w Sejmie. "Ogarnijcie się"
Dodała, że proceder trwał przez wiele lat, od czasów komunistycznych do 2005-2006 roku. Zaginionych gruzińskich dzieci według Tamary Museridze może być więcej niż 100 tysięcy. Podana liczba odnosi się do matek, które aktywnie poszukują swoich dzieci, ale są też kobiety, które nie wierzą w kradzież lub nigdy nie dowiedziały się, co się stało z ich dziećmi.
Teraz dopiero po naszym dochodzeniu coraz więcej matek zaczyna otwierać trumny. I te trumny są puste — komentowała.
Martyna Wojciechowska zwróciła uwagę, że do kradzieży i nielegalnego handlu dziećmi dochodziło nie tylko w Gruzji i krajach Europy, ale również w USA i Kanadzie, gdzie niemowlęta były adoptowane.
Rodzice adopcyjni dostawali informację, że mają zapłacić łapówkę, żeby przyspieszyć procedurę, co w czasach komunistycznych w Gruzji nie było niczym szczególnym. Ale nie wiedzieli, że to dziecko zostanie ukradzione i że kupują tak naprawdę dziecko na czarnym rynku — zaznaczyła.
Kto zarabiał na kradzieżach dzieci w Gruzji? Wojciechowska: wszyscy
Jak uważa, na organizacji nielegalnego przedsięwzięcia korzystali wszyscy — wymieniła lekarzy, pielęgniarki, kierowców, prawników oraz "osoby na wysokim szczeblu", które wciąż żyją, a nawet są aktywne politycznie. Przewiduje, że reportaż pt. "Skradzione dzieci" odbije się szerokim echem.
Osoby, które mieszkają w Stanach Zjednoczonych, czy Kanadzie, a wiemy, że tam jest sporo dzieci, które zostały nielegalnie adoptowane, mogą po emisji tego filmu zacząć szukać — podsumowała.
Dzięki nagłośnieniu afery udało się połączyć 1200 rodzin, ale to — jak wskazują autorki — "dopiero początek historii". Premiera filmu odbędzie się w piątek 12 grudnia na platformie HBO Max.