Kwota wgniata w fotel. Wynik "maszynki do mandatów" po 10 latach
Już 10 lat działają kamery rejestrujące przejazdy na czerwonym świetle w Jabłonnie. Ich zadaniem było poprawienie bezpieczeństwa, tymczasem wielu kierowców uważa, że to bardziej pułapka niż system prewencji. Podano statystyki tego urządzenia.
System RedLight przy rondzie Biskupów Płockich w miejscowości Jabłonna (woj. mazowieckie) uruchomiony został w 2015 roku. Kamery rejestrują kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle. Serwis tustolica.pl donosi, że początkowo dziennie notowano nawet kilkadziesiąt wykroczeń. W związku z tym system szybko zyskał miano "maszynki do mandatów".
Problemem jest jednak konstrukcja skrzyżowania - z kilkoma sygnalizatorami i liniami zatrzymania - oraz nieprzewidywalna długość żółtego światła - podkreśla portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odwiedziliśmy pierwszą w Polsce wieś z metrem. "Grzech nie skorzystać"
Zauważono, że są tacy kierowcy, którzy po jednym przejeździe dostają dwa lub trzy mandaty - nawet 1500 zł i 45 punktów karnych, co oznacza utratę prawa jazdy po... jednej pomyłce, która trwa sekundy.
Powód? Kamery traktują każdy kolejny przejazd przez sygnalizator jako osobne wykroczenie, mimo że kierowca nie ma już możliwości zatrzymania pojazdu - tłumaczy tustolica.pl.
Tyle wykroczeń w ciągu 10 lat
Portal ujawnił, że w ciągu 10 lat system RedLight znajdujący się w tym miejscu zarejestrował 69 tys. wykroczeń. Rekordowy był 2016 rok. Wtedy wystawiono aż 18 tys. mandatów.
W kolejnych latach liczby spadały, ale nawet w 2023 roku było to ponad 4 tys. Łączna wartość wystawionych kar to ok. 34,5 mln zł - wskazał portal tustolica.pl.