Dagmara Spolniak| 

Machbuba była jego dumą. Woził ją po dworach Europy

0

- Piękna kobieta podoba się oczom, dobra kobieta - sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga - skarbem - powiedział Napoleon Bonaparte. Hermann Ludwig Heinrich von Pückler-Muskau przekuł słowa Cesarza w konkret i podzielił swoje uczucia między starszą o dziewięć lat żonę, Lucie Annę Wilhelminę von Pappenheim i młodszą od niego o cztery dekady Abisynkę imieniem Machbuba, którą obwoził z dumą cietrzewia po dworach Europy.

Machbuba była jego dumą. Woził ją po dworach Europy
Wszystkie miłości "zielonego księcia" (Licencjodawca, Domena publiczna)

Machbuba była kwintesencją życia Hermanna, tak barwnego, że z powodzeniem można by nim obdarzyć parę osób. Znalazły się w nim eksperymentalne loty balonem pilotowane przez urodziwą Wilhelminę Reichard, studia prawnicze w Lipsku, medytacje nad otwartymi trumnami przodków, służba w armii przeciw napoleońskiej Francji i dyscyplinarne wyrzucenie z tejże armii z powodu nadmiernego zamiłowania do hazardu i pojedynków.

Urodził się 30 października 1785 roku w rodzinnym Zamku w Mużakowie (Muskau) w dolinie Nysy Łużyckiej. Wyobrażenie o jego temperamencie dają wydarzenia z dzieciństwa: był na tyle niespokojną naturą, że na liście codziennych metod wychowawczych znalazło się zamykanie go na klucz w wieży.

Któregoś razu, kilkuletni Hermann oznajmił w ramach protestu, że rzuci się z jej okna. Jak powiedział, tak zrobił. Zrozpaczeni rodzice, podbiegłszy do leżącego nieruchomo syna, odkryli w trawie - zamiast niego - słomianą kukłę przebraną w jego ubranie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: WP News wydanie 08.08, godzina 11:50

Makabryczny dowcip poskutkował wysłaniem go do ekskluzywnego zakładu wychowawczego dla trudnych dzieci. Wśród licznych obowiązków, jakimi w ramach resocjalizacji obarczano małoletnich pensjonariuszy, było ogrodnictwo.

Mały von Pückler-Muskau otrzymał zatem działkę ziemi z poleceniem uprawy roślinek. Tak oto rozpoczęła się pasja, której pozostał wierny przez całe życie, tworząc jedno z najpiękniejszych zielonych Elizeów w Europie: Park Mużakowski wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, malowniczo rozpięty na powierzchni 700 hektarów po dwóch stronach Nysy Łużyckiej.

Druga pasja Hermanna

Drugą pasją Hermanna były kobiety. Nie narzekał na brak atencji frywolnych pań, więc korzystał jak mógł z opinii kobieciarza i wdawał się w coraz to inne głośne romanse.

Prawdziwą sensacją okazał się jednak nie kolejny flirt, ale zakończona sukcesem próba zaciągnięcia kawalera do ołtarza. Dokonała tego w 1817 roku starsza o dziewięć lat rozwódka, piękna Lucie Anna Wilhelmina von Pappenheim, córka pruskiego kanclerza Hardenberga. Hermann nazywał ją pieszczotliwie "Schnucke", czyli "owieczką", trudno dociec, czy z powodu łagodnej natury, czy spiętrzonych nad uszami modnych anglezów.

Para tworzyła wolny związek, wzajemnie tolerując swoje romanse. Lucie musiała być osobą niespotykanie wyrozumiałą: kiedy po dziewięciu latach małżeństwa wspólna pasja projektowania Parku Mużakowskiego pochłonęła niemal cały ich majątek, zaproponowała rozwód.

Tym samym przyzwoliła na ożenek księcia z kolejną majętną panną, by za jej pieniądze dalej prowadzić prace w Muskau. Hermann przystał na propozycję, a jakże, mając zapewne na względzie inny cytat z Napoleona, o tym, że "uznanie związku małżeńskiego za nierozerwalny to prowokacja do zbrodni". A zbrodnią byłaby rezygnacja z pielęgnacji ogrodowych marzeń.

Po rozwodzie w 1826 roku, Lucie pozostała w posiadłości eksmałżonka, a ten słał jej listy relacjonując przebieg poszukiwań nowej pani von Pückler-Muskau. W ciągu kilku miesięcy pobytu w Londynie złożył w tej delikatnej sprawie ponad tysiąc wizyt.

Rezultat okazał się mało spektakularny: książę dostał po palcach i wyjechał w dalszą podróż do Walii, Irlandii, Grecji, Afryki Północnej i krajów Orientu zgodnie z powiedzeniem, że "podróże kształcą ludzi świetnie wykształconych".

Z wojaży posażnej żony nie przywiózł, rekompensując tę stratę kupnem na targu niewolników w Kairze dwunastoletniej Abisynki o imieniu Bilillee, którą nazywał Machbuba, co znaczyło "ukochana". 

Machbuba

Zauroczony egzotyczną urodą dziewczynki, obwoził ją potem po europejskich dworach, niczym cud natury ściągający pełne podziwu spojrzenia, w tym książąt Metternicha i Esterhazego, a jednocześnie postrzegany w kategoriach skandalu z uwagi na rażącą różnicę wieku między kochankami.

Nazywana "etiopską księżniczką" Machbuba darzyła go uwielbieniem i bezgranicznym wprost oddaniem, zwracając się do niego per "ukochany papa". Biografowie księcia twierdzą, że on odpłacał jej tym samym nazywając ją publicznie "najrozkoszniejszą istotą na świecie". 

Tymczasem w Muskau czekała 64-letnia Lucie. Von Pückler znalazł się w kropce: miał przywieźć żonę szlachetnie urodzoną i bogatą, przywoził kilka egzemplarzy egzotycznej fauny i Machbubę.

Od jakiegoś czasu starał się wprawdzie przygotować nieformalną żonę na to spotkanie, śląc jej w listach argumentacje z gatunku "mydlenia oczu". Lucie nie dała się nabrać. Odznaczała się liberalnymi poglądami w sferze damsko-męskich relacji i przez wiele lat przymykała oko na pozamałżeńskie swawole męża.

Przystała na roztrwonienie swego posagu na parkowe miraże cementujące ich związek. Zaakceptowała, dwuznaczną co najmniej, pozycję ex żony. Ale abisyńska małoletnia kochanka - to było zbyt wiele nawet dla Lucie. Takiego despektu znieść nie mogła. Toteż demonstracyjnie opuściła Muskau, udając się do Berlina.

Decyzja

Von Pückler wyjazd Lucie zniósł źle. Jakby tego było mało, u nieprzywykłej do klimatu Północy, Machbuby zdiagnozowano galopujące suchoty. Wtedy książę, rozdarty między "klejnotem" a "skarbem", wybrał "skarb" i podążył za nim do Berlina, pozostawiając Machbubę samą sobie w Mużakowie.

Dziewczynka tęskniła za swoim księciem, ale w tej tęsknocie było uczucie dziecka do bliskiego opiekuna. Cały dworski "entourage" ze smutkiem obserwował, jak powoli gaśnie. Opiekujący się nią lekarz interweniował u księcia z apelami o powrót. Nawet okoliczne arystokratki, szczerze przejęte jej losem, słały jeden za drugim listy mające zmiękczyć serce Pücklera.

Książę nie przybył. Wysłał dziewczynce kolię, pudełka czekoladek i kilka czułych listów, pisanych po włosku, a zaczynających się od słów "Cara mia Machbuba" ("Moja droga Machbubo"). 

Pojawił się dopiero po jej śmierci, szlochając głośno nad jej grobem w akcie rozpaczy. Czy żal był prawdziwy, czy egzaltowany, trudno dociec.

Nowe wyzwanie

Gdy w kilka lat później kłopoty finansowe zmusiły go do sprzedania posiadłości w Muskau, wraz z byłą żoną przeprowadził się do innego rodowego majątku, Branitz koło Cottbus, lokując się w skromnym zamku z 1772 roku, gdzie oboje zajęli się kolejnym wyzwaniem. Jakim?

Projektowaniem nowego parkowego dzieła sztuki, rozpościerającego się na powierzchni 600 ha Parku Branickiego, założonego praktycznie od zera i przypieczętowującego tytuł księcia jako jednego z najznamienitszych niemieckich projektantów ogrodów. 

Książę zmarł w wieku 86 lat na skutek powikłań po grypie. Zgodnie z ostatnim ekstrawaganckim życzeniem, jego zwłoki zostały poddane kremacji chemicznej z udziałem wapnia i kwasu siarkowego, i w takiej formie pochowane w tumulusie usypanym na kształt piramidy na środku sztucznego jeziora w Branitz. W kilkanaście lat potem do grobowca dołączyły szczątki Lucie.

Tymczasem w odległości 43 km od Branitz, w protestanckim parku Muskau, stoi na uboczu skromny grób małej Machbuby ozdobiony bluszczem i symbolem złamanego serca.

Źródło:Dagmara Spolniak
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić